sobota, 27 listopada 2010

A rano...

Tak urzędują dziewczęta rano. Biegunka wciąż na fali ale samopoczucia dobre!
 
 
 

piątek, 26 listopada 2010

Torcik

To drugi tort w życiu, który wykonały moje dłonie. Samodzielnie. Więc pozwólcie, że będę z niego dumna. Wzorowałam się na przepisie z Kwestii Smaku. O tym. Zabrakło mi jednak truskawek na oba piętra, więc skupiłam się bardziej na musie truskawkowym( szczególnie, że z odmrożonych zapasów truskawek mus zrobił się sam). To tyle o torcie bo i tak pozostała już tylko pamięć o nim.
Jeśli chodzi o nasze zdrowie to nie jest dobrze! Wiadomym było, że będzie kolejna ofiara ale żeby wszyscy domownicy na raz? Kto to widział... Ale niestety wczoraj to cholerstwo położyło nas wszystkich na kolana, na pierwszy ogień poszłam ja, potem babcia a w nocy dopadło męską część naszej rodziny( a tak się biedak cieszył, że go ominie). Tak więc dzisiejszy dzień był dla nas jak z życia wyjęty. Dobrze, że już się kończy.

środa, 24 listopada 2010

Zimowo już...

Chociaż wiedziałam, że zima przyjdzie, do końca miałam nadzieję, że może w tym roku zapomni o nas, albo odpuści trochę...zapowiada się jednak inaczej. W każdym razie żeby ptaki nie głodowały my już powiesiliśmy kule dla ptaków przed domem. Wieszamy je co roku. Zachęcam wszystkich do konstrukcji takich kul. Zdjęcia są zeszłoroczne, bo chwilowo nie mam głowy do szpiegowania pod oknem i czekania aż podlecą ptaszki. Chwilowo to siedzimy z wirusem. Starsza siostra pół nocy wczoraj wymiotowała prawie mdlejąc na rękach, a młodsza ma totalną biegunkę od dwóch dni. I teraz latam, dokarmiam, nawadniam i pilnuję, żeby się ta przygoda szpitalem nie skończyła.
p.s Dziewczynkowa babcia ma dziś urodziny więc jeszcze raz składamy jej życzenia. Tort urodzinowy powstawał wczoraj wieczorem pomiędzy karmieniem młodszej a trzymaniem głowy starszej. Ale powstał. Na zdjęcie w całości się już nie załapał ale jutro wam go pokażę i podzielę się przepisem, z którego korzystałam. Wyszedł piękny. A w smaku też podobno rewelacja. Tak słyszałam :/
 

środa, 17 listopada 2010

Bad news

I znowu nas znalazła, zaczaiła się i dopadła...Wczoraj usłyszałam od lekarza diagnozę : skaza białkowa. I co innego miało być? Kiedy młodsze dziecię od jakiś 3 tygodni zaczęło przypominać muchomorka, spać nie może, męczy się, spina i wygina. Taaaaaaaaaa... I biedna matka znów z wywalonym jęzorem i wiecznym ślinotokiem będzie przez najbliższe miesiące patrzyła na ukochany nabiał. Czy da radę? Nie wiem. Ale napewno spróbuje.
Na pocieszenie owsiane ciasteczka sobie upiekłam. To przepis z serii jak z niczego zrobić coś. Znaleziony w Moich Wypiekach. Zosia też chrupnęła raz czy dwa, zdrowe i nie słodkie. Niestety :/
 

wtorek, 16 listopada 2010

Obrazki weekendowe

Z małym opóźnieniem wspominam weekend. Bardzo spontanicznie uciekliśmy w góry, i choć wiało tak, że głowy urywało a Młodsza Siostra dawała nam wieczorami w kość, warto było! Od czasu do czasu człowieka ciągnie na łono natury.
 
 

 
 
 
 
 
 
 
 
 

sobota, 6 listopada 2010

Misiowe madelinki


To mój wypiek z serii : "Uciesz dzieciaka!". Starsze dziecię pała miłością do wszystkich misiów świata( i do koników oczywiście też). Dlatego jak zobaczyłam pewnego dnia misiową formę do wypieków wiedziałam, że muszę ją mieć. Dziś miała swój debiut. Pewnie wiele z Was zna te ciasteczka pod nazwą magdalenki ale ja nazywam je z francuska czyli madelinki. Razem z moją przyjaciółką, tą od przygody miłosnej, zajadałyśmy się tymi ciasteczkami podczas naszych corocznych podróży do serca Francji. A było tych podróży sporo. Pięć lat z rzędu... mnóstwo wspomnień, kilka albumów zdjęć, wiele znajomości i smak tych ciastek. To pamiętam do dziś.

Szukałam idealnego przepisu. Ten na pewno jest dobry bo Misie wyszły pyszne, miękkie i pachnące. Tylko coś z tym czasem pieczenia mi się nie zgadzało bo piekłam aż 1,5h w 120C. Może dlatego, że formy misiaków duże.

piątek, 5 listopada 2010

Keks dyniowy


Przyznam się szczerze, że pierwszy raz robiłam dyniowe ciasto. Ale jakoś trzeba było przerobić tą ilość dyni w naszym domu... Ciacho wyszło pyszne, takie zimowo-piernikowe, pachnące cynamonem. Bardzo wilgotne, miękkie i aromatyczne. Dodałam po swojemu zamiast migdałów( tych mam zakaz chwilowo ), śliwki suszone, morele i rodzynki. Pominęłam również wiórki kokosowe. Skorzystałam z takiego przepisu.

p.s Starsza siostra zaliczyła wczoraj poważny upadek. I znów lądowanie było głową w dół. Cudem oko całe! Tylko limo ma ogromne, z wielkim strupem pod okiem :/
p.s.1 Niestety ktoś lub coś zakłócił moją oazę spokoju i chwilami panuje totalny chaos. A mój "Henio" kochany to na super glue się do mnie przez ostatnie dni przykleił. Ot takie uroki pierwszych miesięcy.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...