Miałam o tym napisać już dawno. I dobrze, że pewna książka zmobilizowała mnie bo ten temat jest naprawdę ważny w życiu dwóch małych dziewczynek Zacznijmy od początku. Po pierwszą książkę Astrid Lindgren sięgnęłam z Zosią bardzo wcześnie bo nie miała jeszcze skończonych dwóch lat gdy zaczęłyśmy czytać ma dobranoc przygody Emila ze Smalandii oraz Lottę z Ulicy Awanturników.
Już jakiś czas później( było to jakoś w zimie rok temu) przypadkiem do rąk wpadła mi płyta z filmem " Madika z czerwcowego wzgórza". Był to pierwszy film fabularny, który obejrzało moje starsze dziecko i to był strzał w dziesiątkę. Mimo sceny o duchach ( Zocha chowała się pod koc) film jest ciepły, uroczy z pięknymi i malowniczymi widokami. Madika, której "pomysły lęgną się w głowie szybciej, niż prosię zdąży mrugnąć" i która "nigdy nie myśli przed...dopiero po" ma głowę pełną szalonych pomysłów i wraz z siostra Lisą biegają boso po trawie i chodzą po dachach w cudownych falbaniastych sukienkach. Z tego filmu bije taki spokój i można się przy nim naprawdę zrelaksować. Film dla małych i dużych. A ile zabaw było potem w Madikę. Oj nie zliczę. Żeby nie było po filmie od razu przeczytałyśmy książkę ( chociaż wiem, że kolejność powinna być odwrotna) ale dziecko i tak miało wielką w tym przyjemność kiedy przypominała sobie podczas czytania scenę z filmu.
kadr z filmu " Madika z Czerwcowego Wzgórza"
Gdy już przeczytałyśmy "Madikę z Czerwcowego Wzgórza" oraz dalsze przygody Lotty czyli " Dzieci z ulicy Awanturników" pomyślałam, że chyba przyszedł czas na " Dzieci z Bullerbyn". Chodzi mi tutaj o pełne wydanie bo ilustrowane wersje wydane przez Zakamarki miałyśmy okazje czytać już wcześniej ( dzięki ci nasza kochana biblioteko, że śledzisz nowości wydawnicze). Następnie pojawiły się filmy o dzieciach z Bullerbyn. Przyznaję się, że nie wytrzymałam z filmem do końca książki a moje dziecko po obejrzeniu pierwszej części filmu zbuntowało się i stwierdziło, że już wszystkie przygody zna i chce inną książkę czytać. Na szczęście jeszcze nie raz po książkę o Bullerbyn sięgnęłyśmy. O książce pisać chyba nie muszę nic bo wiele z Was, podobnie jak ja kochają tą książkę i pamięta ją ze swojego dzieciństwa. Kilka słów jednak o filmach. Są rewelacyjne. W łatwy, przyswajalny sposób pokazują samodzielność i beztroskę dzieci, sielskie dzieciństwo i moc zabawy. Wprowadzają również element pracy i obowiązków w życiu dzieci ( dzieci przecież pomagają przy zbiorach i innych pracach w gospodarstwie) . I znów te widoki. Przyroda i jej rola w życiu człowieka. Uczą szacunku do zwierząt. Wg mnie taki film jest lepszy od każdej kreskówki. I wcale nie jest tylko dla starszych dzieci, wystarczy usiąść razem z dzieckiem i rozmawiać o tym co się dzieje na ekranie. Druga część dziecięcych perypetii opowiada głównie o Świętach i jest równie cudowna jak pierwsza. Szczerze polecam Wam te filmy, są świetnym dopełnieniem książki i wywołują prawdziwe emocje w dzieciach ( przynajmniej moich bo i Hani już zdarzyło się posiedzieć jakieś 10-15 min przy filmie, dłużej po prostu nie usiedzi :P)
Przyszedł czas na Pippi i tu już pojawia się totalna fascynacja Starszej Siostry tą rozbrykaną bohaterką. Film "Pippi wśród piratów" leżał u nas w szufladzie długo. Kilka razy proponowałam Zośce byśmy go razem obejrzały ale odmawiała mówiąc, że nie lubi piratów. Sięgnęłyśmy po książkę "Pippi pończoszanka" i Starsza Siostra co wieczór słuchała jak zaczarowana. Chyba nie spodziewała się takich absurdów i aż tak bardzo szalonych przygód jakie przeżywa Pippi oraz jej towarzysze Tommy i Annika. Zachwyca ją także siła rudowłosej dziewczynki. Do filmu się oczywiście natychmiast przekonała i z prawdziwą przyjemnością wskakuje teraz na stolik śpiewając : " Hej to ja Pippi Lansztrumk ( Zosiowa wersja ) hura hej, hura hop, hura hop sasa, hej to ja Pippi Lansztrumk tak to naprawdę ja".
A jeśli chodzi o muzykę to dopełnieniem naszej fascynacji przygodami szwedzkich dzieci jest płyta z muzyką z filmów oraz teatralnych adaptacji książek Astrid Lindgren. To nasza ulubiona płyta, słuchana wszędzie, w każdej drodze i o każdej porze. Piosenki śpiewają dzieci a również Ewa Bem oraz Grzegorz Turnau wraz ze swoim całym zespołem. Na płycie CD znajduje się 15 mądrych, zabawnych, czasami smutnych i wzruszających mini opowieści. Do płyty dołączona jest książka z nutami i krótkim wyjaśnieniem kto i kiedy śpiewał daną piosenkę. Graficznie całość opracowała Katarzyna Rocławska – Dąbecka, nadając
niepowtarzalny, choć ściśle związany z twórczością Lindgren, charakter. Piosenki są przepiękne, bardzo melodyjne a słuchanie ich to świetna zabawa. My np często śpiewamy z Zosią piosenkę o Madice na dwa głosy, a przy piosence Pippi to dzieją się u nas rzeczy niestworzone. Przez pokój przechodzi huragan Zosina :) Piosenek szukajcie na chomikuj.pl chociaż polecam kupić wydanie z książką. Kosztuje w Empiku 19,99zł.
Czemu właśnie teraz o tym wszystkim piszę? A dlatego, że wpadła nam w ręce książka Christiny Björk, o przygodach o Astrid, zanim jeszcze nie została Astrid Lindgren wydana przez Zakamarki. Ta książka to wszystkie te książki o których napisałam wyżej zebrane razem, a nawet jeszcze więcej. Ta książka opowiada prawdziwe historie z życia Astrid kiedy była jeszcze dzieckiem i wraz ze swoim rodzeństwem przeżywała wspaniałe przygody. Każda jej prawdziwa przygoda znajduje odzwierciedlenie w którejś z jej książek. To niesamowite doznanie dowiedzieć się, że Madika była jej najlepszą przyjaciółką i istniała naprawdę, że drzewo lemoniadowe Pippi, do którego chowali się wraz z Tommy'm i Anniką wciąż stoi w Vimmerby, a żółta Willa Śmiesznotka to prawdziwy dom Astrid wybudowany przez jej Ojca kiedy to już nie mieścili się w starym. Mnóstwo zabaw i przygód dzieci z Bullerbyn to jej własne przygody, które przeżyła wraz z rodzeństwem i przyjaciółką. Książka zawiera mnóstwo starych i prawdziwych fotografii Astrid, jej rodziców, rodzeństwa i wszystkich otaczających ją osób. Ta książka nas ( mnie osobiście bardzo ) zafascynowała. Musicie koniecznie po nią sięgnąć.
Kilkuletnia Astrid i jej przyjaciółka Madika
A czy wy czytacie książki Astrid Lindgren? Ja po prostu nie wyobrażam sobie dzieciństwa moich dzieci bez tych książek. A zgadnijcie kim Zosia chciałaby być w tym roku na balu przebierańców?