niedziela, 30 czerwca 2013

Oburzona

Już miałam iść spać... mam od kilku dni tzw "ciche dni", siedzę wieczorem milcząca, zamknięta w sobie i duszę swoje myśli. I już nie daję rady, nie mam w sobie więcej miejsca by zdusić to co czuję.
Wstrząsnęła mną informacja na temat Pani Ewy T. ( kto nie czytał to odsyłam na bloga dragonfly,  w skrócie opisała sedno sprawy). I teraz kiedy emocje już opadły, bo czytałam to dwa dni temu, już mnie nie dziwi fakt, iż ona wciąż pracowała, że uczyła dzieci itd ( takie rzeczy to tylko w Polsce) Skupiam się na cierpieniu tego zakatowanego chłopca i zadaję sobie pytanie dlaczego? Gdzie byli inni ludzie? ( ci z natury dobrzy i empatyczni, nieobojętni na krzywdę dziecka- wciąż wierzę, że tacy zawsze gdzieś istnieją) Ktoś powie to było 30 lat temu, inne czasy, inna świadomość ludzka, inne wychowanie. Ale ja wciąż pytam WHY?  Czy tak było na całym świecie czy tylko u nas?
Dlaczego otwieram zeszłotygodniowe wydanie wprost i czytam o jakiejś kolejnej  świrusce- nauczycielce ze Wilkowiska pod Limanową, która kazała całej klasie bić koleżankę bo zapomniała cyrkla na lekcje? I dlaczego dzieci były tak zastraszone, że przez wiele miesięcy nikomu nic nie powiedziały co dzieje się na lekcjach matematyki? O co tu chodzi? Dlaczego ludzie nie wzmacniają w dzieciach poczucia wartości, nie uczą odwagi i nie przekonują, że mają wiele do powiedzenia?. Czemu dzieci się boją odezwać?. Czy taka sytuacja miała by miejsce w Szwecji?  Nigdy w życiu.
Dowaliłam sobie jeszcze dziś filmem Katarzyny Rosłaniec Baby Blues, którego jeszcze wcześniej nie miałam okazji zobaczyć. Smutno mi się zrobiło strasznie. Przykre jest to, jak w naszym kraju traktowane są dzieci  : przedmiotowo jako własność rodziców, jako narzędzia do załatwienia swoich spraw i zaspokojenia własnych potrzeb, jak popychadła, nie mające nic do gadania, z okrojoną listą swoich praw, skutek fizycznego aktu...Dzieci- podstawa naszego społeczeństwa, ktoś to będzie się nami opiekował i wg państwa zarabiał na nasze emerytury. Dlaczego istnieje w naszym społeczeństwie wciąż tak wielkie zacofanie? Bo czy umiecie wyobrazić sobie sytuacje kiedy do drzwi Pani Ewy T puka sąsiadka zaniepokojona krzykami chłopca? Lub taką, że chłopiec wyrywa się, ucieka na klatkę schodową i wzywa pomocy, krzycząc, że jest bity ? Dlaczego nie mogło być właśnie tak?

Wiele pytań, brak jasnych odpowiedzi. Nie wiem do czego dokładnie zmierza mój tekst ale musiałam go napisać.  Bo cierpię strasznie i się duszę od kilku dni.

sobota, 29 czerwca 2013

Wakacje.

Dziś był bardzo miły dzień. Pierwszy taki "wakacyjny". Udzieliło nam się świętowanie zakończenia roku szkolnego i same hucznie świętowałyśmy ten dzień. A już najbardziej Starsza Siostra, która rozpoczęła swoją dwumiesięczną przerwę w przedszkolu. Wakacje pełną parą... choć wiem też, że to już takie ostatnie wakacje. Po tych wakacjach nastąpi pewna zmiana. Będziemy żyć od urlopu, do urlopu. Matka jeszcze pracy nie ma, nie, nie...ale będzie szukała. Po tych wakacjach! 

Także jeszcze teraz włączamy opcję luz. Martwić będziemy się później, kiedyś, może nigdy...
Dziś odwiedziły nas dzieci z przedszkolnej grupy Zosi, była zabawa i czas pożegnania ( Zocha ma w przedszkolu ukochaną przyjaciółkę Hanię!!! , z którą nie mogła dziś się rozstać) były podziękowania dla Pań za ten cały rok. I tu Matka się postarała i uszyła Paniom 3 piękne torby. Dałam z siebie wszystko, nawet podszewki różowe wszyłam i dno się nauczyłam robić :) i... Panie były wzruszone. Cieszę się ogromnie.

Dziś było też włóczenie się po mieście, bar mleczny, lody, plac zabaw, karuzela, przedstawienie Guliwer z Krainie Olbrzymów na scenie Bajkobusu w ramach Przeglądu Nowego Teatru dla Dzieci.   
I dziś to nawet wpadłyśmy na chwilę do prawdziwej szkoły by sprawdzić skąd te dzieciaki "ubrane na galowo" tak wychodzą zadowolone. Dzieciaki się cieszą, że wakacje przed nimi, a moim dzieciom to się w tej szkole bardzo podobało. Szczególnie jak babcia stała przy tablicy :)

Także oficjalnie rozpoczynamy nasze wakacje! 

wtorek, 25 czerwca 2013

O pewnej muzyce

Od jakiegoś czasu jestem wielką fanką Marii Peszek, a to za sprawą jej audycji Radio Maria w czwartki po 22 w Radiu Roxy. Zresztą jej zeszłoroczna płyta "Jezus Maria Peszek" bardzo trafia mój w gust muzyczny a teksty piosenek ( każda z przesłaniem) są rewelacyjne. Także od pewnego czasu podśpiewujemy :

Zmierzam jednak do zapoznania Was z twórczością innej Pani .Nazywa się Katy Carr i była gościem w ostatniej audycji Radia Maria. Córka Polki i Szkota wychowana w Anglii ma w Polsce do spełnienia pewną misję. Wydała  w zeszłym roku już czwarty w swojej karierze album ( zresztą zrobiła to w Polsce) "Paszport", który zainspirowany został losem członków polskiego ruchu oporu z okresu II wojny światowej. Na płycie znajduje się piosenka dedykowana Karzimierzowi Piechowskiemu  "Kommander's Car" :
Inspiracją do napisania tego utworu była dla Katy historia brawurowej ucieczki z obozu koncentracyjnego w Auschwitz urodzonego w Tczewie Kazimierza Piechowskiego. Uciekinierzy przebrani w SS-mańskie mundury wyjechali z obozu samochodem naczelnika Rudolpha Hössa. Pisząc tę piosenkę Katy nie wiedziała, że bohater tego wydarzenia żyje. Kiedy dowiedziała się, że Kazimierz Piechowski mieszka na Wybrzeżu, odwiedziła go w Polsce i zafascynowana jego opowieścią postanowiła wyprodukować 25-minutowy film, opowiadający o jego ucieczce z obozu
źródło : wywiad dla Trójki Polskiego Radia
Oraz utwór, który mnie osobiście bardzo wzrusza i zachwyca "Mała little Flower" poświęcony Irenie Opdyke (pseudonim "Mała"), oraz jej narzeczonemu Jankowi Ridlowi (pseudonim ‘Mercedes Benz’), który zginął w czasie akcji bojowej w maju 1944 roku, na dzień przed zaplanowanym ślubem. Naprawdę piękna piosenka.
A jeśli chcecie przyjrzeć się bliżej całej polsko-angielskiej płycie Katy Carr to odsyłam do jej  koncertu z Krakowa, który cały znalazłam na youtubie. Jest podzielony na 3 części i dużo można się z niego dowiedzieć o Katy, o jej polskiej rodzinie i okolicznościach powstawania najnowszej płyty. Polecam, choć muzyka jest bardzo specyficzna. 

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Co robiłam kiedy padało?

Szyłam. Akcja spełniania marzeń ma swój ciąg dalszy. Jest z nami pająk, to prawdziwy ptasznik brazylijski, największy jaki nam się udało wypatrzeć kiedyś w Zoo. Stał się obiektem wielkiej fascynacji i marzeń. Voila! Ale proszę się nie bać. Jest miły :)

Jeszcze torebka, toż to sprawa bardzo ważna dla małej dziewczynki. Mieści naprawę wiele skarbów i koniecznie prawdziwe gumy do żucia. Jedna każdego dnia. 
A teraz będą kocyki, różki i inne takie wyprawkowe rzeczy (ale cicho bo to jeszcze niespodzianka) bo już niedługo na świat przyjdzie siostra pewnego chłopczyka. Już czekamy i kciuki zaciskamy. 

Sprzedam dom za miejsce na Harvardzie

Jakiś czas temu dragonfly z bloga W Krainie Fiołków  napisała do mnie proponując pewien temat do dyskusji. Po lekturze artykułu w sobotnich Wysokich Obcasach sama długo myślałam o tym wszystkim co zostało w nim opisane. Zastanawiałam się : Czy takie rzeczy dzieją się naprawdę? Przeczytajcie i napiszcie jakie jest Wasze zdanie na ten temat. 
Dragonfly napisała : 
Drogie Mamy Kosmitki!Czy posłałybyście dziecko na Harvard lub Yale, gdybyście miały taką możliwość? Na pewno. a gdybyście jej ...nie miały?
Ile możemy poświęcić, by zapewnić dzieciom lepszy start? Wszystko? Trochę? Ile to  jest "trochę"?
Proszę przeczytajcie artykuł z zeszłotygodniowych Wysokich Obcasów i napiszcie , co na ten temat myślicie: Edukacja - nie wydatek, lecz inwestycja 
 
Czy zgadzacie się, że tylko po "Harvardzie" ludzie są wybitni/ fajni/ nietuzinkowi ? 

sobota, 22 czerwca 2013

Summertime

Zdecydowanie należymy do osób ciepłolubnych, lubimy te skwary, upały i cały ten żar z nieba. Lubimy gołe stopy, okulary przeciwsłoneczne i sukienki w kropki. Czasem też szukamy cienia, pluskamy się w wodzie, chłodzimy się zimną wodą cytrynową, lodami i arbuzem( przez ostatni tydzień pierwszy ciepły posiłek zjadaliśmy dopiero ok 17-18, przez całe dnie tylko owoce, jogurty i zimne warzywa z lodówki. ) I jeszcze te wieczory, ciepłe i parne, kiedy można rowerem pojechać w krótkich spodenkach na spotkanie z przyjaciółmi. Lubimy takie lato!!!. Lato, lato kochane trwaj wiecznie!!!

 I oto jedno z marzeń moich dzieci. Zadomowił się już na dobre u babci w ogrodzie  Uszyty z tego tutorialu  : KLIK 

Pewna całodniowa impreza w Kafe Plaża. Bardzo przyjemne miejsce na mapie Wrocławia. 
p.s spójrzcie na te czarne paznokcie!

piątek, 14 czerwca 2013

Flying kid

Ona. W ciągłym ruchu...
A jak siedzi to tylko po to by podładować baterie...

Dzień rodziców w przedszkolu i mały kryzys

Dwa dni temu dzieci w przedszkolu przygotowały dla nas ( rodziców) występ. Piękny, melodyjny i wzruszający występ ( dla mnie wszystkie te występy są strasznie wzruszające, co tylko rozśpiewane dzieciaki się pojawią to ja już szklane oczy!!! Coś jakaś miękka się zrobiłam...) Były korale hand made, kwiaty i portrety. Były też bardzo długie wierszyki, które wpadły do dziecięcych głów jedynie za sprawą przedszkolnych ćwiczeń i prób. 
Wszystko pięknie, cudnie... a Straszą Siostrę jednak dopadł jakiś poranno-przedszkolny kryzys. Jej zadaniem rano jest wstać, zrobić siku, umyć zęby, ubrać się, uczesać i napić picia. Wszystko oczywiście w asyście mamy lub taty. Ale uwaga naszemu dziecku te proste poranne czynności zajmują prawie godzinę. Jak się po 7 budzi, tak po 8 w pośpiechu wychodzą :/. I co to się dzieje? A otóż : skarpety gryzą, ubranie ma być inne ( mimo iż codziennie wieczorem przygotowujemy wspólnie zestaw na następny dzień), chce popłakać, więc mycie zębów musi poczekać, bo nie da się myć zębów płacząc itd... Kryzys. Prawdziwy kryzys. I tak oto wagarujemy od dwóch dni w trójkę. Ale nie jest źle bo za oknem prawdziwe lato...

czwartek, 13 czerwca 2013

Czy powinniśmy mówić dziecku "jak ktoś cię uderzy to oddaj"?

Ten bardzo trudny temat, podjął  na swoim blogu Paweł Droździak ( odsyłam do przeczytania jego rozważań KLIK) Z jednej strony chcemy by nasze dziecko radziło sobie w sytuacji, kiedy dostaje od innych łopatką po nosie. Chcemy by było twarde i nie dawało sobą pomiatać. Z drugiej strony nie dajemy przyzwolenia na przemoc i bicie innych. To trudny temat zarówno dla dzieci jak ich rodziców. Co w takich momentach mówicie swoim dzieciom?
Ja od zawsze powtarzam moim córkom, że NIGDY NIKOGO NIE WOLNO BIĆ, mówię im, że w takiej sytuacji trzeba głośno i zdecydowanie powiedzieć : " hej, przestań, nie wolno bić nikogo, i one świetnie to wiedzą.  Taka jest teoria. W praktyce bywa jednak różne. Są chwile zaskoczenia, które kończą się wielkim płaczem i szybkim marszem w ramiona mamy. Są chwile gdzie działają w duchu oko za oko, ząb za ząb i wyrwaną foremkę również wyrywają. I jeszcze chwile kiedy same próbują przepychanek między sobą i po prostu się biją...mimo iż wiedzą, że nie wolno nikogo bić... Po przeczytaniu tego artykułu będę musiała sobie jeszcze raz wszystko ułożyć w głowie. Bo może rzeczywiście jest w naszych dzieciach taki instynkt, który im podpowiada czy nastawić drugi policzek czy podjąć walkę ( nawet za cenę czyjejś dezaprobaty).
Co myślicie? 

niedziela, 9 czerwca 2013

"Słuchaj mamy bo..."

Dostałam maila od Kitte z bloga wspolnecudownelata.blogspot.com. Temat chyba dobrze nam wszystkim znany i bardzo często powtarzający się. Czy macie w sobie na tyle odwagi i asertywności by zwracać uwagę innym ludziom zagadującym i straszącym wasze dzieci? 
Kitte, mama 2,5 letniego Antosia napisała : 
Jeden z wielu przykładów z naszego dnia codziennego: wracamy z Antosiem ze spaceru, On biegnie po chodniku przede mną, ja idę pchając wózek, Antoś dobiega do pasów i zatrzymuje się, pospiesznie podchodzę - mamy taką zasadę, że przez ulicę zawsze przechodzimy za rękę. Czasami jednak Antoś "próbuje" przechodzić sam, wówczas stoi przed pasami i ma wyraźny dylemat - spróbować przebiec czy posłuchać Mamy. Często wprost mówi, że chciałby przejść sam, że nie poda mi ręki. Schylam się, bądź kucam i zaczynam z Nim rozmawiać - mówię jak ważne jest dla mnie Jego bezpieczeństwo, powtarzam, że nie chcę żeby Mu się coś stało, że na ulicy jeżdżą auta, a kierowca ze swojego położenia nie jest w stanie zobaczyć Jego, małego chłopca, przechodzącego przez jezdnię. W takich momentach ( a dotyczą one różnych sytuacji - w sklepie, na ulicy, na placu zabaw) zawsze znajdzie się jakaś "życzliwa" osoba, najczęściej starsza Pani, ale nie tylko, która ni stąd ni zowąd podchodzi i z groźną miną mówi do Antosia coś w stylu "słuchaj się Mamy bo inaczej Cię zabiorę" albo "chyba zaraz pójdziesz ze mną, skoro się nie słuchasz".
Na początku nie reagowałam na takie sytuacje, teraz nauczyłam się już stanowczo odpowiadać, że nie zgadzę się na to, żeby Antoś z kimkolwiek gdzieś poszedł, że Go nigdy nikomu nie oddam dlatego tylko że jest ciekawy świata i uczy się współpracy z dorosłymi. Oczywiście moja reakcja nie jest przyjmowana z uznaniem. Co bardziej zaciekli zaczynają pouczać mnie i wytykać, że jeszcze trochę, a dziecko mi wejdzie na głowę, etc.
Och...jak mnie coś takiego denerwuje!! Szczególnie, że nie są to pojedyncze sytuacje - zdarzają się nawet kilka razy w tygodniu. Dlaczego ludziom się wydaje, że straszenie dzieci w stylu "przejdź za rękę bo zabiorę Cię ja, groźna Pani" to dobry motywator do słuchania rodziców? Dlaczego dają sobie prawo, żeby wtrącać swoje trzy grosze w wychowanie zupełnie obcych im dzieci??

czwartek, 6 czerwca 2013

"Uśmiech proszę"




Apatia

Apatia dopadła mnie wielka. Słońca nie widziałam już od chyba dwóch tygodni. Najchętniej zaszyłabym się w domu pod kocem z kubkiem herbaty i siedziała, siedziała, siedziała... Plus jest taki, że mam czas na szycie, więc coś tam sobie stukam wieczorami i skreślam z listy marzeń dziecięcych( pokażę wam już niedługo, pokażę o czym marzą moje dzieci :))
Dzień Dziecka był we Wrocławiu mocno deszczowy więc schowaliśmy się w Krzywym Kominie ( miejsce bardzo pozytywne, warto śledzić ich różne propozycje i warsztaty. Teraz aktualnie trwa projekt skierowany głównie do Mam ) gdzie dziewczyny wykonały maski z dżungli, oddały się przyjemności zabawy i kolorowania wraz z innymi dziećmi. Potem zaszyliśmy się u Babci w domu i to był bardzo dobry pomysł. Miałam wielką ochotę uciec gdzieś na łono natury, w miejsce gdzie nie spotkasz tłumów, jednak pogoda...ach już szkoda gadać o pogodzie.
 Chwila skupienia :
Jeszcze byliśmy na basenie( razem z milionem innych ludzi, ale co tu robić w deszczowy wolny dzień)  pierwszy raz od wielu miesięcy. Istny szał!!! Czuję, że w tym roku na wakacje będę królowały dwuczęściowe stroje kąpielowe :) Dziękujemy Babci za prezent !



A już w tą sobotę idziemy na Wrocławski Stadion Miejski, gdzie odbędzie się Dzień Przedszkolaka i uczestniczyć w nim będzie 18 tysięcy przedszkolaków. To dopiero będzie szał!!!!
p.s Dostałam mnóstwo pytań czy nasz Kosmiczny Klub będzie przeniesiony w inne miejsce niż facebook. Zatem serdecznie zapraszam w nowe miejsce : jestemkosmitka.blogspot.com  i równocześnie zachęcam do wypowiedzi na różne tematy. Gdyby ktoś chciał poruszyć jakiś swój temat proszę o informację na maila : asiaaa@wp.pl.
Blog wciąż pewnie będzie się zmieniał i będę go udoskonalała. Dodawajcie go do obserwowanych i rozpowszechniajcie informację o jego istnieniu. Profil na facebooku też zostanie i będzie naszym fanpage'm. Dzięki!

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...