niedziela, 26 lutego 2012

piątek, 24 lutego 2012

Typowe matek myślenie

Szkolenie męża w Rzymie...myślę sobie- szczęściarz. Zaraz niczym grom z jasnego nieba  pojawia się plan, że przecież On leci z kolegą, dziewczyna kolegi też poleci, że może Ja bym z nią poleciała, że taka okazja, że się nie powtórzy...ledwo nadążam z jego myślami. Sama myślę. Ja, Ona, One dwie, same? My 5 dni, Oni tylko 3. Oni przesiedziane w biurze, na obiadkach, wieczorkach integracyjnych. My same zwiedzające Rzym z dziewczynkami. Ona mówi : "Ja ci pomogę we wszystkim"...A ja myślę, że to nie takie proste. Mówię : Nie. Nie da się. Od razu żałuję bo wiem, że rzeczywiście taka okazja prędko się nie powtórzy. Po kilku godzinach wciąż bijąca się z myślami : a może jednak?a może dam radę sama w Rzymie z dziewczynkami? Ktoś lub coś( ach te nadprzyrodzone moce :P) uświadamia mnie i zadaję sobie pytanie dlaczego w moich kategoriach myślowych zawsze Ja = One? I myślę dalej...Kupuję bilet. Tzn dwa kupuje dziewczyna kolegi. I lecimy. Same. Oni dolecą a One...No właśnie One mnie jeszcze będą kosztowały wiele wyrzutów sumienia. Ale to za miesiąc.
 fot. Dreamstime

Różane kruche ciasteczka


Ciasteczka przepyszne, rozpływające się w ustach, pięknie pachnące i natychmiast znikające. Kiedyś znalazłam w internecie przepis oryginalny na portalu pychotka. pl. Ale od jakiegoś czasu robię małą modyfikację z wodą różaną . Kosztuje grosze(ok 5-6zł) a przydaję się w kuchni i nie tylko. Ja osobiście używam ją do pielęgnacji twarzy. I jest świetnym tonikiem :P

Składniki na dwie blachy ciasteczek
• 125 g mąki
• 50 g cukru pudru
• 75 g margaryny bezmlecznej
• 1 żółtko
• szczypta soli
• łyżeczka wody różanej


Margarynę schłodzić w lodówce, wyjąć, starannie posiekać z przesianą mąką. Dodać cukier puder, wodę różaną, oddzielone żółtko, szczyptę soli i szybko zagnieść ciasto. Uformować kulę, zawinąć w przezroczystą folię i włożyć na godzinę do lodówki.
Ciasto wyjąć, rozwałkować placek grubości mniej więcej 3 mm, podsypać mąką lub użyć foli do rozwałkowania Foremką wykrawać ciastka różnego kształtu. Blachę wyłożyć pergaminem, ułożyć ciastka.
Piec około 10 minut w temperaturze 180ºC. 

Smacznego!

środa, 22 lutego 2012

Ciche dni

Tak tak, zdecydowanie wolę przemilczeć pewne sprawy, które wydarzyły się w ciągu poprzednich dni. Nie będę rozpisywała się o tych małych i większych smutkach bo w sumie po co? Było, minęło... Skupię się raczej na tym o czym nie chcę zapomnieć. W między czasie miało powstać kilka wpisów. Ale do żadnego nie mogłam się zmobilizować...zatem dziś, kiedy dostałam kopa pozytywnej energii( jeszcze będzie o tym dlaczego) napiszę małe streszczenie :P
Chwilowo siedzimy sobie w domu BARDZO chore. Oj nie widziałam Zośki takiej chorej nigdy. Dopadła dziewczyny trwająca już trzy dni gorączka :/ ( niestety długi czas jej trwania zmusza mnie jutro do jednej z tych wizyt, których nie lubię. Oj niech ta Pani Doktor lepiej jutro coś mądrego wymyśli, bo rozpocznę bojkot naszej służby zdrowia- ale dosyć z moimi osobistymi pobudkami) Pech bo u nas za oknem prawie wiosna. A my zamiast za to przy oknach :/

Trochę wstecz : zrobiliśmy eksperyment, który utwierdził nas w przekonaniu, że nasze dziewczyny są rewelacyjne :) świetnie dostosowują się do zmiennych warunków mieszkalnych, śpią głębokim snem w gościnnej pościeli, nie słysząc rodziców objadających się sushi i pijących wino ze znajomymi :P A i szybką parówkę na kolacje zjedzą i płatki bez mleka na śniadanie :)
17 lutego był zacny Światowy Dzień Kota, a że Zośka koty uwielbia( ech ostatnio powiedziała, że bardziej niż psy i że szkoda, że nie mamy kota, tylko psa co brzydko pachnie :P) i z tej okazji chciałam pokazać wam  i polecić naszą "kiedyś" ulubioną książkę. Chwilowo jakoś nie jest na topie( teraz czytamy Julka i Julkę) ale myślę, że jeszcze do niej kiedyś wrócimy. Recenzję książki przeczytacie choćby TU ale uwierzcie mi na słowo, że jest świetna. Urocze i dowcipne perypetie kilku kocurów - łobuziaków napisane prostym językiem. Czytałyśmy ją non stop jak Zośka miała 2,5 roku czasem po 2, 3 opowiadania na raz. 
I na pączka miałam was zaprosić też...To proszę, taki bardzo spóźniony. I zupa ziemniaczana na dokładkę :P
A za miesiąc o tej porze będę w Rzymie. Tak właśnie tak :) Ale o tym już następnym razem.


czwartek, 9 lutego 2012

Bziuuu

Zaczynamy wychylać nosa na zewnątrz...mróz jakby mniejszy, śniegiem lekko popruszyło ( zaliczyłyśmy sanki na 5 min :P) a w sercu już wiosna kwitnie. Myślę, myślę intensywnie. Czekam z utęsknieniem. Trochę słońca? Się robi :
Miłego weekendu!

czwartek, 2 lutego 2012

Łapię chwile z Hanką

Hanusia to twardziel. Wczoraj skończyła rok i cztery miesiące( niby żadna okrągła rocznica ale jednak chcę pamiętać ten czas) Gdy udam, że nie widzę, że się uderzyła nawet nie zapłacze- potrze się po głowie, zrobi kwaśną minę i bawi się dalej. Nie lubi się przytulać i rozczulać. Jest STRASZNIE samodzielna ( akcentując "strasznie", bo czasem wręcz ścieramy się przy codziennych czynnościach i bywa to dosyć kłopotliwe), gdyby umiała krzyczała by przy każdej okazji :"sama, sama, sama". Ale nie umie więc potwornie piszczy, a my wiemy o co chodzi :) Je sama jogurty łyżeczką i nabija widelcem obiady. Nawet zupę ostatnio jemy na trzy łyżki, Hanka wyposażona w dwie, a ja jedną. Ku mojemu zdziwieniu lepiej jej idzie nabieranie zupy lewą ręką. Uczymy się co to nocnik, po fakcie pięknie pokazuje, iż ma ciekawą zawartość w pieluszce( nawet tylko jak jest siku to woła, że :"sii"). Ma swoje pewne przyzwyczajenia takie jak wyjadanie rodzynek z szuflady czy ciągle otwieranie zamrażarki. Zaczyna się bawić "sama", mając w rączce dwie zabawki odgrywa scenki podobne do siostrzanych scenek, układa w rzędzie koniki, karmi misie, rozbiera budowle duplo na części pierwsze i ma fioła na punkcie wspinania się po schodach. Ale ulubioną zabawą jest zabawa pt : zabierz siostrze i uciekaj ile sił w nogach. Och chichra się potwornie jak Zośka ją dorwie i odbierze co jej. Nie cierpi leżenia i zmiany pieluszek, nie usiedzi w miejscu długo, gdy Zosia ogląda dobranockę leci szybko obok niej, siada na kanapie a po 10-15 sek. schodzi i traci zainteresowanie. Pokochała książeczki o Eli ( Ubranka Eli i Piłka Eli to jej dwa hity). Robi miny po cytrynie i puszcza dwa oczka. Mało mówi, odważę się i napiszę, że nawet prawie w ogóle. Proszona o powtórzenie jakiegoś słowa odpowiada : "nie". I taka z nią rozmowa. Widzę, że trochę zaczynają ją denerwować sytuacje, gdy ktoś nie bardzo potrafi zrozumieć o co jej chodzi. Zaczyna wtedy postękiwać i piszczeć z nadzieją, że się człowiek domyśli co by dziecko chciało. Chwilowo nie możemy się uwolnić od kaszlu więc grzejemy kanapę i wyglądamy przez okno.

Mała refleksja

Wydaje się, że ciężko przyjmujemy jakiekolwiek zmiany. I choć świadomi tego, że wiekowy człowiek umiera prędzej niż później, nie potrafimy tego w pełni zaakceptować. Ktoś znany i lubiany, żyjący w naszej świadomości odkąd tylko sięgamy pamięcią , nagle znika ( znika oczywiście tylko fizycznie bo ślad po sobie zostawia wielki). Nie napiszę : cieszmy się, bo trzeba uszanować żałobę. Oddajmy się refleksji iż śmierć nie oznacza końca. To początek nowej drogi. Będziemy wspominać, czcić, obchodzić rocznice, stawiać pomniki...będzie wciąż głośno. Zostajemy z wielkim dobytkiem. Z dobytkiem, który zmienia ludzi i świat. I za to dziękujmy.

środa, 1 lutego 2012

Sezamowe kuleczki z bakaliami

Bardzo prosty sposób na zdrową przekąskę dla dzieci i nie tylko. Robi się je niezwykle łatwo. Zajrzyjcie pod TEN link na portal dziecisawazne.pl a same z łatwością dojdziecie do swojego własnego przepisu na te małe słodkości. Ja robię to np tak( to taka wersja strasznie błyskawiczna) :

Skład( ilość na 8-9 kuleczek wielkości orzecha włoskiego) :
  • pół szklanki ziaren sezamu
  • 3-4 łyżki syropu z agawy( to świetny zamiennik miodu, może być również melasa, syrop klonowy lub inny syrop słodowy)
  • garść bakali( śliwka, morela, żurawina) - w tym przypadku oby nie za dużo, bo ciężko się potem lepi kulki.
Sezam umyć, wysuszyć na sitku i podprażyć na patelni. Rozgrzać inną patelnię, rozpuścić słód lub miód i dodać sezam oraz bakalie pokrojone w kostkę Trzymać na ogniu mieszając, aż utworzy się jednolita masa.
Odstawić do ostygnięcia lub przełożyć jeszcze ciepłe do papilotek. Gdy masa wystygnie i zacznie gęstnieć uformować małe kuleczki.
Smacznego!

Pieczone warzywa i co z tym pomidorem?

Wiele źródeł wymienia pomidora jako warzywo, które należało by wyeliminować z diety przy podejrzeniu alergii lub zdiagnozowanej skazie białkowej. Jednak przeważnie alergia na surowe pomidory nie musi wcale oznaczać alergię na produkty je zawierające. Wielu ludzi może spokojnie spożywać sosy pomidorowe, ketchup lub inne przetworzone postacie pomidora. Warto sprawdzić na własnej skórze, zaczynając od lekkiej zupy pomidorowej obserwując reakcję naszą i dziecka.

U nas pomidory na szczęście nie wywołują żadnych nie pożądanych reakcji, dlatego często przygotowuję warzywa pieczone z sosem pomidorowym, które są pochłaniane w ogromnych ilościach. Wygląda to trochę jak taka zapiekanka a smak was mile zaskoczy. Pomysł na ten prosty dodatek do obiadu znalazłam na blogu kulinarnym Katarzyny Gembackiej. Polecam tą stronę bo przepisy są rewelacyjne a przede wszystkim naturalne i bardzo zdrowe. Można tam łatwo znaleźć wiele przepisów na dania bez mleka czy bez jajek. Zajrzyjcie koniecznie. 

Zapiekanka warzywna :
  • 7-8 średnich ziemniaków
  • 1 duża cebula,
  • 1 duży ząbek czosnku,
  • pół szklanki sosu pomidorowego( kupuję taki w kartoniku)- można użyć również świeżych pomidorów
  • 1 cukinia
  • 2 papryki, jedna czerwona, jedna żółta,
  • przyprawy : sól, pieprz, papryka, 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej( autorka przepisu proponuje jeszcze curry, imbir i cynamon)
  • 3 łyżki wiórków kokosowych
  • 3 łyżki sezamu
  • oliwa z oliwek
Cytuję za autorką : Wszystkie warzywa prócz cebuli i czosnku należy starannie umyć, obrać i pokroić w kostkę (ziemniaki w większą kostkę). Następnie pokrojone ziemniaki włożyć do miski, lekko posolić i dodać dwie łyżki oliwy, wymieszać. Tak przygotowane ziemniaki przełożyć na blachę lub do dużego naczynia żaroodpornego bez przykrywki i włożyć do piekarnika nagrzanego do 190 °C. Piec, aż będą miękkie i lekko się zarumienią.
W tym czasie drobno posiekaną cebulę i zmiażdżony czosnek podsmażyć na złoty kolor, na 2 łyżkach oliwy z oliwek, w  dużym rondlu lub głębokiej patelni. Następnie dodać przyprawy i pokrojone pomidory. Dusić pod przykryciem, od czasu do czasu mieszając, aż pomidory będą miękkie i rozpadną się. Powstały sos można dodatkowo zmiksować blenderem ręcznym.
Następnie do sosu dodać paprykę, a po około 4/5 minutach również cukinię. Dusić pod przykryciem, aż warzywa będą miękkie. Na koniec dodać wiórki kokosowe i sezam, które należy lekko podprażyć na suchej patelni (do momentu, aż nabiorą lekko złotawego koloru i zaczną pachnieć). Wszystko dokładnie wymieszać, posolić i dusić jeszcze około 3 minut.

Następnie tak przygotowanym sosem, zalać upieczone na blasze lub w naczyniu żaroodpornym ziemniaki, wymieszać i wstawić do piekarnika, jeszcze na 5 minut.
Smacznego!

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...