niedziela, 23 maja 2010
Nadrabiam
Taka wciąż jestem szczęśliwa, że aż żal mi napisać cokolwiek. Przecież nowy wpis przykryje stary piękny wpis...Ach! No ale wciąż się wiele dzieje więc lećmy dalej. Wczoraj położyliśmy Zosię spać i pojechaliśmy na rowerach zobaczyć jak tam nasz Wrocław się ma? Czy tonie w wodzie? Nie jest tak źle chociaż ludzie na Kozanowie rzeczywiście przeżywają koszmar, uwięzieni w wiekich molochach, na terenach zalewowych gdzie nikt nigdy nie powinnien dostać pozwolenia na budowę. Modlę się po ciuchu, że Pani Pogoda przestanie się już na nas gniewać i w końcu zawita do nas na stałe w dobrym humorze. Sami zobaczcie co się dzieje : Wrocław tonie!
Tym czasem mąż w tym tygodniu beztrosko szalał na męskich wieczorach więc przysłużyłam się chociaż raz i zrobiłam im przekąskę do piwa. Przepis na palmerki zaczerpnęłam od Cudawianki Do mojej wersji dodałam jeszcze plastry szynki i posmarowałam masłem ziołowym.
A na deser jeszcze Zosia! I jej zabawy kredkami z Tatusiem, które kończą się zawsze tak samo. Myciem!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ja po cichu mam nadzieję, że to już koniec.
OdpowiedzUsuńpalmerki - uwielbiam. może i mi uda się zrobić.
jeszcze raz gratuluję dwóch dziewczynek ;)
kurcze ale Zosia jest juz duzzza. Widze ze wasik ma po Mamie ;)
OdpowiedzUsuńRybaku ja ci dam wąsik po mamie!!!!!! Lepiej z tą mamą wąsatą się spotkaj!
OdpowiedzUsuńoch.. wcale się nie dziwię.. radośc musi Cię rozpierac :-)
OdpowiedzUsuń:-) Nadal zazdroszczę! Kurka, dwie dziewczynki! Ach! Ach! :-) Bardzo mi szkoda Wrocławian i wszystkich ludzi walczących z żywiołem. My wczoraj byliśmy w Płocku i tam woda podeszła pod same wały, a dziś przyszły newsy, że Wisła jednak pękła w szwach i wsie, przez które właśnie wczoraj jechaliśmy - zalane. Bardzo to smutne! :-)
OdpowiedzUsuńAle wąsata Zosia na szczęście poprawia humor! Pozdrawiam serdecznie!
przeslodka ta Zosia.... ach, co to bedzie jak beda niedlugo takie dwie slodziutkie istotki :))
OdpowiedzUsuń