środa, 31 października 2012

Piękne zdjęcia

Muszę Wam to pokazać. Po prostu muszę. Wciąż to przeżywam. Policzyłam : przyjaźnimy się już prawie 20 lat i strasznie mi Jej tu brakuje. To musiał być wspaniały dzień : ZDJĘCIA KLIK . Zdjęcia zrobione przez ich kolegę Adama Bové. Ach... jak tam musi być pięknie. Te przestrzenie!!!


czwartek, 25 października 2012

Tullet i to na co mamy oko...

W zeszły weekend dotarłyśmy ze Starszą Siostrą na warsztaty z francuskim autorem książek dla dzieci. Być może słyszałyście o książce "Naciśnij mnie" , którą napisał Hervé Tullet?  Ta książka to naprawdę świetna zabawa. Zobaczcie sami :

Warsztaty były naprawdę ciekawe : Tullet mówił do dzieci po francusku, próbował bawić się z dziećmi za pomocą gestów i krótkich słów i pokazywał swoje inne książki. Po zabawie z książkami dzieci namalowały wspólny wielki plakat, który wyszedł naprawdę świetnie. Całe warsztaty odbyły się w siedzibie Biblioteki mieszczącej się na Rynku ( która ma super kącik dla dzieci i mnóstwo nowości na półkach)  Wszystko byłoby naprawdę pięknie i wspaniale, ale... sam autor okazał się mocno nieprzyjemny i jak na prawdziwego francuza przystało musiał być ciągle w centrum uwagi. Z równowagi wytrącał go każdy hałas i zamiast skupić się na zabawie wciąż uciszał dzieci, które w pewnym momencie zaczęły się już mocno nudzić i wiercić.

Tymczasem my z ogromną niecierpliwością wypatrywałyśmy w tym tygodniu listonosza. My- Mamokomaniacy skakaliśmy z radości na wieść o TYCH NOWOŚCIACH. I już są. Kochamy je od pierwszego dotknięcia. Seria Mam Oko na Liczby i Mam Oko na Litery to mistrzostwo świata: nasi ukochani bohaterowie i ulubiona "kreska" a dodatkowo zabawa w zgadywanki i wyliczanki. Wymyślamy słowa, nazywamy przedmioty i liczymy paluszkami. Staramy się dawkować sobie te przyjemności ale te książki po prostu wciągają.

p.s W temacie Hankowej stopy to coś było na rzeczy, dwa dni dziecię kuśtykało ale potem przeszło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki więc już się nie stresuję. Może to jakieś stłuczenie, lekkie zwichnięcie...kto wie.

Łazienka...prawie skończona

Prawie, prawie bo w sumie jeszcze kilka rzeczy ale na upartego już można ją odhaczyć na liście "zrobione"! Tak jak już pisałam zdecydowaliśmy, że w łazience położymy drewno. Wybraliśmy drewno teakowe bo było w bardzo "atrakcyjnej" cenie( jak na drewno egzotyczne) a całym przedsięwzięciem zajęli się Panowie z firmy DDD. Deski zostały pięknie ułożone, ale w trakcie okazało się, że nie możemy włożyć korka, który miał chronić szczeliny przy ścianach przed wilgocią. Co więcej nikt z nas ( naprawdę nikt, nawet nasi fachowcy) nie przewidział tego. że grubość deski sosnowej z przedpokoju i deski teakowej z łazienki tak strasznie się różni. Więc powstała nam różnica w poziomach. Trudno- rzekliśmy! Niestety cienki teak pozostawił po sobie większe spustoszenie. Pan kafelkarz układał kafle w dole od poziomu podłogi ale z przedpokoju!!!! Tak więc zostaliśmy z ogromnymi szczelinami dookoła całej łazienki. I tak to od kilku dni dzielnie co wieczór wypełniamy szczeliny sylikonem( oj nie jest to łatwa robota, mąż strzela, rozmazuje dookoła a ja biegam i czyszczę i zdrapuję zacieki).


 Pod kaflami sylikonem białym, a przy ścianie czarnym. A czemu czarnym? A temu, że żal nam się tej naszej pięknej podłogi zrobiło ( pierwotny pomysł był taki, że też pomalujemy ją również na biało) i zostawimy ją taką jaka jest ale mocno ją przyciemnimy. Więc jak nam wyjdzie olejowanie to będzie ciemny brąz wpadający w czerń.
Także, z białych chmur będziemy schodzić w ciemność. Dosłownie schodzić :P 
Po malowaniu zostaje tylko zamontować umywalkę, baterie, ubikację i szafkę i gotowe. A i jeszcze lustro. I lampy( może to być na razie tylko żarówka) . A jeszcze kiedyś dorobimy białe listwy przy ścianie, a może nam zostaną z reszty mieszkania ?. Chwilowo niezbędne minimum. I już myślimy o kuchni.
p.s A biedna ławeczka marznie pod dachem w ogrodzie i nie ma kto się nią chwilowo zająć. Buuu

niedziela, 21 października 2012

Grzybobranie


Zawsze ktoś się znajdzie do towarzystwa w lesie. Tym razem była to kuzynka. Grzyby też były i dobrze, przynajmniej nauki o blaszkach i gąbkach nie poszły w las. Młodsze dziecię pod obserwacją : wczoraj "złapała zająca" w parku i od tego czasu kuleje i chroni prawą stopę wyginając ją zamiast równo stawiać. Zobaczymy co się będzie działo jutro, jeśli nie będzie poprawy znów (!!!!!) nas czeka lekarz.

piątek, 19 października 2012

Piękna wiadomość

A w tym samym czasie, kiedy my spędzaliśmy miło czas w Warszawie, na końcu świata wydarzyło się coś pięknego i (bardzo mnie) wzruszającego. Ktoś został żoną. I ktoś Jej mężem. Oboje udowodnili, że cuda się zdarzają, trzeba tylko mocno chcieć. Gratuluję kochani.

Teraz jak już On należy do rodziny, coś wam pokaże. Piękne zdjęcia z Jego podróży z kolegami do Meksyku. Coś świetnego. KLIK  TU.
Myślę o Niej. Jak strasznie różne są teraz nasze światy. O tym, że nawet nie potrafię sobie wyobrazić jak wygląda jej życie na Alasce. Widzę zdjęcia, słyszę opowieści ale moje wyobraźnia nie sięga tak daleko. Może kiedyś będzie mi dane sprawdzić to osobiście. Jak skończymy remont zbieramy na bilet.
Ale gdyby ktoś miał w planach podróż na Alaskę dajcie znać, przekażę wam kontakt.

Wspomnienia na zdjęciach i film


I jeszcze coś dla ludzi o mocnych nerwach. Czy się bałam, że mi dziecko w bańce odfrunie? Może troszeczkę :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...