
Taka wciąż jestem szczęśliwa, że aż żal mi napisać cokolwiek. Przecież nowy wpis przykryje stary piękny wpis...Ach! No ale wciąż się wiele dzieje więc lećmy dalej. Wczoraj położyliśmy Zosię spać i pojechaliśmy na rowerach zobaczyć jak tam nasz Wrocław się ma? Czy tonie w wodzie? Nie jest tak źle chociaż ludzie na Kozanowie rzeczywiście przeżywają koszmar, uwięzieni w wiekich molochach, na terenach zalewowych gdzie nikt nigdy nie powinnien dostać pozwolenia na budowę. Modlę się po ciuchu, że Pani Pogoda przestanie się już na nas gniewać i w końcu zawita do nas na stałe w dobrym humorze. Sami zobaczcie co się dzieje : Wrocław tonie!
Tym czasem mąż w tym tygodniu beztrosko szalał na męskich wieczorach więc przysłużyłam się chociaż raz i zrobiłam im przekąskę do piwa. Przepis na palmerki zaczerpnęłam od Cudawianki Do mojej wersji dodałam jeszcze plastry szynki i posmarowałam masłem ziołowym.
A na deser jeszcze Zosia! I jej zabawy kredkami z Tatusiem, które kończą się zawsze tak samo. Myciem!
ja po cichu mam nadzieję, że to już koniec.
OdpowiedzUsuńpalmerki - uwielbiam. może i mi uda się zrobić.
jeszcze raz gratuluję dwóch dziewczynek ;)
kurcze ale Zosia jest juz duzzza. Widze ze wasik ma po Mamie ;)
OdpowiedzUsuńRybaku ja ci dam wąsik po mamie!!!!!! Lepiej z tą mamą wąsatą się spotkaj!
OdpowiedzUsuńoch.. wcale się nie dziwię.. radośc musi Cię rozpierac :-)
OdpowiedzUsuń:-) Nadal zazdroszczę! Kurka, dwie dziewczynki! Ach! Ach! :-) Bardzo mi szkoda Wrocławian i wszystkich ludzi walczących z żywiołem. My wczoraj byliśmy w Płocku i tam woda podeszła pod same wały, a dziś przyszły newsy, że Wisła jednak pękła w szwach i wsie, przez które właśnie wczoraj jechaliśmy - zalane. Bardzo to smutne! :-)
OdpowiedzUsuńAle wąsata Zosia na szczęście poprawia humor! Pozdrawiam serdecznie!
przeslodka ta Zosia.... ach, co to bedzie jak beda niedlugo takie dwie slodziutkie istotki :))
OdpowiedzUsuń