wtorek, 10 września 2013

Widzę światełko w tunelu.

 Kontynuując przypadek Hanny 
 Pierwszy tydzień w przedszkolu za nami. Rano były wielkie morza łez, a po przedszkolu chwilowe podskoki radości zmieniały się w burzę z piorunami. Pomogły rozmowy a w ostatni dzień perspektywa, że to ostatni dzień i weekend :) sprawiła iż dziecię nie zapłakało w ogóle. Teraz gdy zaczęliśmy drugi tydzień wiem, że będzie dobrze bo płaczu jakby mniej, radości więcej i ten czas po przedszkolu jakoś tak łatwiej nam mija. Bez tupania, bez złości i "dzidzusiowania" ( " udawanie dzidziusia albo małego kotka to ukochany sposób moich córek by zwrócić na siebie uwagę, nie mam nic przeciwko takim zabawom ale kiedy człowiek tak pół dnia przesiedzi karmiąc, głaskając i nosząc jedną i drugą... to sami rozumiecie że odczuwam pewną ulgę)  
Kontynuując przypadek Zofii Marii 
Tutaj wciąż pojawia się ten sam problem. Z ubieraniem się i w ogóle z ubraniami. Istnieje tylko mała cząstka jej garderoby którą zacna Panna akceptuje i oczywiście zużywamy ją do granic możliwości ( piorę, suszę, ubiera, brudzi, znowu chce ubrać to samo więc piorę, suszę itd...) a jednak codziennie rano mamy sytuacje pt nie chcę tego ubrać bo to drapie, gryzie, swędzi, a podwiń nogawki, a podwiń rękawki,  a popraw skarpetki bo źle się ułożyły...Dodam tylko że wszystko okupione jest złością i krzykiem.
Wpadłam na pomysł by zastosować w jej przypadku jakąś tablicę motywacyjną, jakieś kolorowe nalepki, perspektywa nagrody itd. Nie jestem w pełni do tego przekonana, jestem wręcz pewna, że tym sposobem dojdziemy do sytuacji kiedy Zosia będzie wzorowo ubierała się dla samej nalepki... ale tonący brzytwy się chwyta. Marzę by się kiedyś ubrała nie złoszcząc się.
Czy ktoś stosował taką tablicę? Jak wasze dzieci na to reagują? 
 
Na zdjęciach weekendowy luz- bluz :) zwróćcie uwagę na nowe fryzury. Pożegnaliśmy z radością etap zapuszczania włosów na Roszpunkę. Ufff. 






27 komentarzy:

  1. Z czasem jest coraz lepiej i coraz bardziej docenia się te chwile bez dzieciaków, by potem mieć dużo więcej energii i optymizmu dla nich :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A może Zosia ma coś z integracją sensoryczną i może naprawdę uwierają ją różne części garderoby?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze nie wiem czy to nie jest strzał w dziesiątkę. Przeszukałam dziś internet w tym temacie i bardzo dużo objawów odnajduję w moim dziecku...że ja wcześniej nie miałam o tym w ogóle pojęcia. Dopatrywałam się nerwicy natręctw i cech choleryka w jednym. Dzięki Dag! Przyjrzę się temu tematowi bliżej na pewno.

      Usuń
    2. Tak mi przyszło na myśl, bo sama u mojego Kacperka stwierdziłam podobny problem niedawno, tzn. z integracją sensoryczną. Bo są różne rodzaje zaburzeń integracji.
      U nas największy chyba problem to problem z rysowaniem, że tego nie lubi to już się z tym pogodziłam, ale już niedługo szkoła, a tam już nie tyko rysowanie ale i pisanie. Niestety teraz w przedszkolu ma dużo zajęć z pisania, z rysowania i bardzo tego nie lubi, bo sprawia mu to trudność. Do zdiagnozowania została nam jeszcze jedna wizyta.
      Mamy też problem z fryzjerem (bardzo przeszkadzają mu spadające włosy i od razu go kłują i swędzą), a metki z ubrań musiałam mu odcinać od kiedy pamiętam.

      Usuń
    3. Dag ja się dopatruję kilku objawów chociaż nie wszystkie. U nas głównym problemem są te ubrania ale też poczucie czystości i np nie dotykania różnych i częste brzydzenie się. Zośka wszędzie na placu zabaw ściąga buty i łazi na boso bo nie nawidzi piasku z butach, kiedy nie ma możliwości bo jest zimno buntuje się i nie chce wogóle bawić się na takim placu zabaw. Ostatnio doszła też nowa rzecz. Nie je owoców, żadnych, nawet widelcem( rękoma to już nawet nie wspomnę), jak ją w zachęcałam do malin czy borówek to biorąc do buzi często miała odruch wymiotny :/

      I to teraz jest tak, że nie chcę sobie tworzyć teorii na siłę i szukać problemu, nie w tym rzecz, ale jest z wiekiem coraz więcej rzeczy, które mnie niepokoją a wszyscy dookoła przypisują to jej charakterowi i często mówią, że jest niegrzeczna.

      Usuń
  3. Cieszę się że z Hanią już lepiej :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Stosowałam tablice u córy swej. Co prawda była to meeeega tablica, gdyż służyła nam do nauki przyzwyczajeń toaletowych (był to u nas baaardzo ciężki etap..:/ ). I jak dla mnie pomysł dobry, choć ma minus, bo gdy wszytkie pola wypełnione i nagroda otrzymana to po każdej wc-przygodzie pierworodna przylatywała po naklejkę i/lub siedząc już na tronie wzywała tate tonem nieznoszacym sprzeciwu, by "medal" szykował. Tłumaszenia, że już nie ma tablicy i nagroda już była na szczęście dały efekt i od tamtego czasu jest ok. Naklejek nie ma a dzieć robi to co należy - tylko to było testowane na 2,5 letnim gnomie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie tego się obawiam, że dzieci zapominają po jakimś czasie po co w ogóle coś robią i robią to tylko by dostać nalepkę, a nie o to tu chodzi...

      Usuń
    2. Plus jest taki, ze nauka nie poszla w las i robi wszystko tak jak w procesie naklejkowym. Młoda upominała sie kilkia dni o medale, wiec tak czy inaczej tablica wg mnie ma duzo wiecej plusów ;)

      Usuń
  5. Stosowałam tablice u córy swej. Co prawda była to meeeega tablica, gdyż służyła nam do nauki przyzwyczajeń toaletowych (był to u nas baaardzo ciężki etap..:/ ). I jak dla mnie pomysł dobry, choć ma minus, bo gdy wszytkie pola wypełnione i nagroda otrzymana to po każdej wc-przygodzie pierworodna przylatywała po naklejkę i/lub siedząc już na tronie wzywała tate tonem nieznoszacym sprzeciwu, by "medal" szykował. Tłumaszenia, że już nie ma tablicy i nagroda już była na szczęście dały efekt i od tamtego czasu jest ok. Naklejek nie ma a dzieć robi to co należy - tylko to było testowane na 2,5 letnim gnomie. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kilka dni temu popełniłam wpis o podobnym tytule bo też jestem na etapie trudnej adaptacji przedszkolnej więc doskonale Cię rozumiem, powodzenia :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. O! Jak ładnie Zosi w nowej fryzurce :)

    OdpowiedzUsuń
  8. U nas po ponad roku chodzenia do przedszkola mamy znowu wtulanie sie we mnie i nie pozwalanie mi wyjsc z przedszkola rano. Potem juz jest dobrze ale moment rozstania nagle zaczal przerazac.

    A co do ubierania sie to u nas bylo podobnie. Codziennie sie obie umeczylysmy zanim byla ubrana. Wymyslilam wiec ze sama sobie przygotuje 5 zestawow. Sama skomponowala na kazdy dzien zestaw, oznakowalysmy wieszaki, dopasowala dodatki (opaska na wlosy, kolor gumki, apaszka) i teraz bez problemu sie ubiera. Sama wyciaga z szafy odpowiedni wieszak i nie ma juz ze sie cos nie podoba albo tego nie lubi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie to rozwiązałaś. Niestety obawiam się, że u nas by się to nie sprawdziło. Nie ma mowy o żadnej opasce, spinkach, apaszkach czy nawet bluzie z kapturem. W grę wchodzą majtki, skarpetki ( okupione krzykiem, że po co i czemu?) w ciepły dzień sukienka, w chłodny getry( sztuk chwilo 3) i koszulka( sztuk chwilowo 2) i bądź tu człowieku mądry.

      Usuń
  9. Jak świeżość na główkach :) - z tablicą nie pomogę - wszystko przede mną :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękować, dziękować. Ach i przede mną uwierz mi!

      Usuń
  10. U nas była rok temu tablica za 'wchodzenie po schodach'... zbierałyśmy kwiatki na łodyżkach, aż ułożył się bukiecik... Zadziałało super, ale czasem Ewcia jak coś chce to prosi znów o zbieranie kwiatków :-) Ale w sumie cel osiągnięty. Nauczyła się wchodzić, zapomniała, ze jest wogóle możliwość wnoszenia :-)
    Ps. Ewa to równolatka twojej Zosi :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajny pomysł z tymi kwiatkami bo nie trzeba żadnych nagród wymyślać.

      Usuń
  11. teoretycznie bym uszanowała (o Zofii mówię, rzecz jasna). tablicy bym unikała jak ognia. teoretycznie... w praktyce - nie wiem. ale jeśli jej przeszkadza sensorycznie, to starałabym się nie forsować.
    i cieszę się, że z Hanną łatwiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z forsowaniem nie ma mowy...mówimy tu o podstawowym funkcjonowaniu z którym i tak bywa problem. Nie wiem, no nie wiem co jeszcze zrobić. To już trwa wieki. Pasuje mi ta SI jak ulał. Tylko, że my nie szukamy problemu, chcemy spokojnie żyć :)

      Usuń
  12. pojęcia nie mam, co z tym ubieraniem! u nas motywacją do wstawania i ubierania jest to, że wieczorem sama wybrała ubranka i powiesiła na wieszaczku (jej stajl mocno się zmienił ;)), ale o ile pierwszy tydzień to był ranny ptaszek i zero problemów z ubieraniem, to teraz jest poranny masakrator - dobudzić jej nie mogę :D nie ma siły, zmęczona, oczy bolą, nogi bolą, ręce - litania co rano, czy to kiedyś się skończy? przed osiemnastką? ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. u nas tez było o problemach adaptacyjnych. Temat widać na czasie.

    A co do zdjęć: swietne to zdjecie na karuzeli, piekne chwile, sponatnicznosc, radosc, dzieci :) Bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeszcze w temacie ubierania. Znam problem, choć cząstkowo: u nas jest kłopot, jak spodnie leżą na brzuchu, a skarpetki są za wysoko, często też buty uciskają, trzeba rzepy 3 razy odczepiać...może to taki wiek, że jednak dziecko coś tam się denerwuje? jedno więcej, drugie mniej? wiem, wiem - 2-3 bluzki to już problem. wiem...zdaję sobie sprawę...
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Piękne te fryzury! My niestety wkroczyłyśmy na etap zapuszczania na Roszpunę...;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...