środa, 4 września 2013

Przedszkolne przypadki

Przypadek Młodszej. ( lat prawie 3) 
Nie jest lekko. Straszny z niej wrażliwiec, a debiuty nigdy nie są łatwe. Tyle zostało powiedziane i pokazane ( przez dwa lata z boku  przyglądała się jak to funkcjonuje). Tyle książek przeczytanych, tyle opowieści wymyślonych... I nie jest lekko. Rano wstaje dzielnie, ubiera się już ze smutną miną a moje serce z żalu rozpada się na tysiące kawałków. Potem płacze a Pani zabiera ją z rąk Taty . Płacze, ściskając tygrysa stoi przy oknie i patrzy w dal. Czeka. Czeka cały dzień,, "nie je, nie bawi się, nie sprząta" ( jak to sama wczoraj powiedziała) tylko czeka aż przyjdę. Po powrocie do domu wyraźnie odreagowuje, wścieka się i wierzga. Tyle w niej złości. A ja wciąż przytulam i rozmawiam i... Co jeszcze mogę zrobić?

Przypadek Starszej ( lat prawie 5) 
Nie jest lekko. Wciąż mały z niej bąbel... Przecież wszystko wie i rozumie. Zna. Ale jednak wciąż z żalem otwiera sklejone oczy, wstaje z wielkim fochem i stwierdza, że nic nie umie. Nie umie się rozebrać, ubrać i w ogóle nie chce tych butów, tego swetra, chustki itd... Krzyczy. Gdy wchodzi do przedszkola rozpromienia się bo właśnie zobaczyła najlepszą koleżankę. Nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki życie staje się piękne. Buty same się ściągają a guziki w swetrze odpinają się na zawołanie. W podskokach ściskając rękę koleżanki biegnie na górę. Znika. 

Cholera. Nie jest lekko. 

27 komentarzy:

  1. A no nie jest lekko. Ja czekam na poród, jak na największy z życia egzamin. A przecież po porodzie jest dziecko! Wychować je to dopiero sztuka... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och to jeszcze wszystko przed tobą, trzymamy kciuki za rozwiązanie.

      Usuń
  2. "Nie jest lekko", ale z każdym dniem będzie co raz lepiej.U nas nie ma strajków głodowych ale "nie jest lekko":)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chcę w to wierzyć, że będzie lepiej. z drugiej strony nie chcę czekać i patrzeć na to cierpienie.

      Usuń
  3. Ja przytocze swoja opowisc juz w poniedizalek... oby u nas poszlo "lekko" ...
    Boję się ...
    Buziaki dla dziewczynek!

    OdpowiedzUsuń
  4. my mamy tak... ze 4 latka zacznie szkole za tydzien...bo tutaj czterolatki juz w mundurku ida do zerowki ale juz w budynku w szkole wiec wszystko dziala jakby szla do normalnej szkoly...Mala cieszy sie... ale juz wiem ,ze podswiadomie stresuje sie bo noce znowu sa przerywane.. budzi sie wymaga tulenia i trzymania za reke... mysle,ze bedzie odreagowac to mocniej jak sie wszystko zacznie...
    a my matki musimy jakos to przetrwac bo emocjonalnie latwe to nie jest

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierzę, że te wasze szkoły są całkiem inne niż te nasze bo jak pomyślę, że takie małe dziecko i szkoła to włos mi się jeży na głowie... u nas też są jakieś nocne koszmary ;/

      Usuń
  5. oj nie jest nie jest...skąd ja to znam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana Asiu, wytrzymaj! Dzielna z Ciebie mama. dziewczynkom zajmie trochę czasu, by przyzwyczaić się do rzeczywiśtoci przedszkolno-domowej czy na odwrót - przecież jeszcze jakiś czas temu biegały do wieczora na plaży.
    Mocno Cię pozdrawiam Zochnę i Hanię również mocno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację wszystko dzieje się za szybko, trzeba czasu... Dziękujemy za te mocne uściski. Naprawdę pomagają.

      Usuń
  7. U mnie z córką było tak, jak u Ciebie w przypadku młodszej. Po półtorej miesiąca zabrałam z przedszkola i pójdzie dopiero za rok - do zerówki. Bo o ile rozumiałam, że na początku to strach i histeria przed nieznanym itd (po co dni otwarte, skoro lista rezerwowa długa i zawsze znajdzie się jakieś dziecko na miejsce mojego), o tyle później to było już po prostu zamykanie się w sobie itd... Pewnie to kontrowersyjne, co napiszę ale prawda taka, że przedszkole jest dla rodziców, nie dla dzieci. Rozumiem, że każdy chce się spełniać (sama czekam na spełnienie się w moim zawodzie) zarabiać na życie (zdecydowanie pieniądze potrzebne są), bo łatwo nie jest ale prawdy, że dla tak małych dzieci są rodzice a nie przedszkole, nie zmienimy. I nie demonizuję przedszkola, bo mój syn chodził ale teraz mam odmienne zdanie na ten temat. Co nie znaczy, że Wam się nie ułoży. Staram się po prostu odpowiedzieć na Twoje pytanie: Co jeszcze możesz zrobić? Czego byśmy nie zrobili, to dzieci w tym wieku najbardziej potrzebują po prostu nas...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że się wtrącę, ale według mnie wszystko zależy od dziecka.

      Usuń
    2. Zgadzam się, że dziecko potrzebuje rodzica i to jeszcze przez wiele lat będzie go potrzebowało przede wszystkim, pewnie aż do wieku nastoletniego. Przedszkole jest super i uważam, że jest też potrzebne w życiu dziecka. Daje możliwość nauki samodzielności i społecznych kontaktów z rówieśnikami. Ale chciałabym żeby to jakoś tak zdrowo się odbywało, każdy w swoim tempie. Dziś Pani nie zgodziła się bym została chwilę w sali z Hanią. Ta strasznie się poryczała, zapluła i zrobiła się czerwona jak burak Ja wyszłam, zamknęłam drzwi i sama rozkleiłam się totalnie. To zbyt szybko się dzieje. Nie chce żeby tak cierpiała. Jestem w totalnej kropce.

      Usuń
    3. Zgadzam się, że w przedszkolu ma okazję do bycia samodzielną, kontakt z rówieśnikami itd. ale to samo możemy im my zapewnić. Nie trzymamy przecież dzieci pod kloszem. Niemniej jednak przedszkole może być ok, tylko właśnie... Też chciałam zostać z dzieckiem, pytałam czy będą dni otwarte. Nic... Widziałam codziennie nowe prace plastyczne, pod tym względem super. Ale kiedy pytałam o dziecko, pani odpowiadała, że zjadła wszystko - nie wiem czemu najważniejsze jedzenie, i że wszystko ok a dziecko w domu przygaszone, rano nie chciało iść do przedszkola. Dla mnie odbywa się to zbyt drastycznie. Może są dzieci, które inaczej to znoszą i ok ale ja u swojego dziecka widziałam dramat. Czasem nawet jej praca nie wisiała, bo jak się później okazało, też czekała na mnie cały czas. Kilka dni może tak być ale półtorej miesiąca to spory kawałek życia takiego malucha. Koleżanka w prywatnym przedszkolu zostawała z dzieckiem przez trzy dni aż samo powiedziało, mamo idź. Ale to nowe przedszkole, grupa pięcioosobowa. Zupełnie coś innego. Kiedy powiedziałam pani dyrektor o rezygnacji, pierwsze pytanie jakie zadało to: Czyli od listopada mam wolne miejsce? Właściwie to było jej jedyne pytanie... Nie wiem co Ci poradzić. Nie chcę Was absolutnie zniechęcać. Możecie spróbować przetrzymać, porozmawiać z nauczycielką, dyrektorką, nie wiem... Opisuję tu jedynie własne doświadczenia i odczucia.

      Usuń
  8. Mój drugi synek w tamtym roku też ciężko się adaptował, może te drugie dzieciaczki tak mają? ;-) Ja się zastanawiałam w pewnym momencie nad wycofaniem go z przedszkola. Zostawiłam go jednak i jakoś przetrwaliśmy (czasem się zastanawiam czy dobrze postąpiliśmy z mężem)... Dopiero od tego roku (czyli to jego drugi rok w przedszkolu) jest zdecydowanie lepiej. Lubi chodzić do przedszkola - to najważniejsze :-)
    A ze Starszakiem mam podobnie jak Ty z Zosią - w tamtym roku wyjścia z domu były koszmarne, w tym roku jest lepiej, choć zdarzyły mu się już poranne "fochy" ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie może te drugie dzieci tak mają? Myślę sobie, że Hania nigdy nie była sama. Zawsze nawet jak bez nas to zawsze z Zosią. Ja muszę dać nam trochę więcej czasu ale też cieżko mi codziennie patrzeć na jej cierpienie.

      Usuń
    2. Jeśli mogę, to napiszę tu, bo u nas podobnie:)
      Hania jest tą drugą i porównując zachowania starszej do młodszej, myślałam, że przejdziemy to prościej, jednak życie weryfikuje. Hania płacze, lamentuje, grymasi. Przed przedszkolem robiła wszystko sama, teraz twierdzi, że nie potrafi, nie je sama, nie zdejmuje majtek, w przedszkolu zauważyła, że dzieci którym panie pomagają, te które płaczą poświęca się im więcej uwagi. Owszem i u nas na pytania jak się dziecko zachowywało, odpowiedź jest: wszystko zjada. Dziwi mnie podejście personelu które uważa , że priorytetem jest nakarmienie, by nie chodziło głodne.
      Wiem to pierwszy tydzień, ja nie potrzebnie się nakręcam, a dzieci to czują.

      Mam nadzieję, że i te "młodsze" rodzeństwo jakoś przebrnie przez ten trudny etap.
      Pozdrawiamy.

      Usuń
  9. Ja doświadczeniem nie wspomogę - wszystko przede mną - ale tak sobie myślę, że dzieciom którym po prostu bardzo dobrze jest w domu trudniej się z nim rozstać - nawet na kilka godzin...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napewno też coś w tym jest. Och cieszcie się, że to przed wami jeszcze.

      Usuń
  10. Trzymam kciuki, żeby przyszły tydzień był prostszy!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Trzymam kciuki!
    Boszsz, Zosia i Hania (moja) są naprawdę spod tej samej gwiazdy. :-D

    My wracamy do przedszkola jutro...Zobaczymy.

    OdpowiedzUsuń
  12. oj nie jest! Ewka pierwszy tydzień przyjęła pozę "jestem dzielna", ino broda drżąca ją zdradzała :/ a ja chlipanie w kąciku lub pod osłoną nocy...

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziś pierwszy raz wpadłam na Twojego bloga. Sama mam półtorarocznego synka, który jest dzieckiem spokojnym, wrażliwym, nigdy nikomu nie wyrywa żadnych zabawek, za to każdy zabierze jemu (oczywiście zabawki są oddawane bez walki). Ogromnie się boję, że będzie w przedszkolu dzieckiem wycofanym i nieszczęśliwym. I jak czytałam przypadek Twojej młodszej, to aż mi się serce ścisnęło. Może daj jej trochę czasu, może się przyzwyczai, może zaprzyjaźni się z kimś, może polubi jakieś zajęcia. A jeśli to dalej będzie trwało, to chyba trzeba jakoś zareagować i podjąć jakieś działanie... Życzę Ci powodzenia z całego serca i trzymam kciuki!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...