Kosmitka w przedszkolu
Czekacie aż poruszę ten temat więc proszę, z chęcią rozpocznę pewne rozważania w temacie mam kosmitek. Ja się tak często czuje...dlaczego? W przedszkolu przede wszystkim przez to iż umiem słuchać. Nie przychodzę tylko po to by stanąć w drzwiach, ukłonić się i zabrać córkę. Wchodzę do sali, szeroko się uśmiecham, witam z dziećmi po imieniu ( fakt jest taki ze zgraja dzieci, które dobrze już znam zawsze podbiega do mnie i opowiada różne rzeczy, które wydarzyły się w ciągu dnia), schylam się, kucam i słucham co dzieci maja mi do powiedzenia, często Zośka musi mi wiele pokazać, rysunki, rosnące rośliny, książkę z przedszkolnej półki. Jednym słowem moje pojawienie się zawsze wprowadza zamęt :) Dla mnie jak najbardziej miły...dla Pań trochę czasem uciążliwy.
Przygotowując banany w czekoladzie na patykach na Zosi imieniny chciałam jeszcze zapakować je w celofan i przywiązać kokardkę każdemu osobno, pomyślałam jednak, że Panie mi nigdy tego nie wybaczą kiedy będą musiały każdemu rozpakować małą słodycz na patyku. Gadałyby pewnie pod nosem co ja znowu wymyśliłam. Nie chciałam utrudniać im życia chociaż wiem, że mojemu dziecku bardzo spodobały by się te kokardki. Ale chyba tylko kosmitki dbają o szczegóły :)
Czuję się kosmitką bo mam zaufanie do mojego dziecka. Pewnego dnia kiedy cała grupa Starszej Córki szła na wycieczkę do biblioteki poprosiłam Zosię by oddała jedną z przeczytanych już książek. Wiedziałam, że świetnie sobie poradzi z tą sytuacją dlatego nic już Paniom o tym nie wspominałam. Woreczek z książką czekał w szatni i Zocha miała go wziąć wychodząc do biblioteki. I co się stało? Pani nie uwierzyła, że książkę oddać trzeba i była bardzo zdziwiona dlaczego powierzyłam dziecku takie zadanie.
Czuję, czuję się kosmitką, kiedy Pani wciąż mnie upomina, żeby ćwiczyć wycinanie nożyczkami i prawidłowe trzymanie kredki w ręku a ja jej odpowiadam, że Zosia nie chce wycinać bo nie lubi. Nie mogę jej zmusić. Kiedyś sama zobaczy, że ta umiejętność się przydaje ale...dobrze, że kosmici nie muszą być tacy sami i robić wszystko tak samo jak inni :)
Tak naprawdę lubię to przedszkole ( zresztą Hania we wrześniu również stanie z workiem w ręku w jego progu) Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że to miejsce nie będzie kontynuowało wychowania moich dzieci w tym samym klimacie jak my robimy to w domu. Mam świadomość tego, że każda indywidualność w takich miejscach jak przedszkole czy szkoła jest problemem. Uff dobrze, że moje dzieci jeszcze tego nie wiedzą, oby żyły w tej nieświadomości jak najdłużej.
Wiem, że kosmitek jest wiele, coraz więcej na świecie. Coraz więcej mam ma chęć i czas zatrzymać się na chwilę i posłuchać, zobaczyć jakie jest jej dziecko i jakie ma potrzeby. Wiem, że coraz więcej jest świadomego macierzyństwa. Żałuję tylko, że w moim otoczeniu wciąż jest ich za mało. Chciałabym się nie wyróżniać...
p.s A bycie kosmitką na placu zabaw to już w ogóle inna historia
Heloł Kosmitko! Przybijam piątkę ")
OdpowiedzUsuńChoć przy Tobie, to raczej marna ze mnie kosmitka ;)
haha :)
UsuńA ja lubię takie Mamy Kosmitki :)
OdpowiedzUsuńZosia i Hania mają wielkie szczęście!!!
Ja też lubię inne mamy Kosmitki :)
UsuńI oby więcej takich Kosmitek!
OdpowiedzUsuńTak, oby więcej!
UsuńMamy Kosmitki łączmy się! Czekamy na kosmiczne opowieści z placu zabaw :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z Londynu!
Pomyślę jak te historie ubrać w słowa i wkrótce coś napiszę
UsuńKosmitka to ja, przynajmiej inne mamy tak o mnie myślą. Kręce się po sali, dzieci pokazują mi swoje prace, lubią ze mną rozmawiać.itp.Tez przynosimy do szkoły różne rzeczy(motylek z rolki,itp.) Ciesze się że jestem kosmitką:)
OdpowiedzUsuńp.S. jak robisz banany w czekoladzie.
Mama Tadzia i Tosi
p.s banany kroimy na grubsze plasterki, nabijamy plasterki na patyki i wkładamy na chwilę do zamrażarki. Czekoladę rozpuszczamy na misce nad parą i maczamy zmrożona plasterki. W ten sposób szybko czekolada zastyga i nie ścieka po patyczku. Lepiej jest wbijać w coś ( ja zrobiłam dziurki z opakowaniu po jajkach) niż kłaść na płasko bo ładniej wyglądają te zastygające w pionie. Posypywałam posypką jeszcze zaraz po zamaczaniu w czekoladzie. Smacznego!!!
UsuńSzkoda że takich Kosmitek jest wciąż za mało :) dziewczynki mają super mamę :)
OdpowiedzUsuńJa też żałuję, choć siedząc w internetowym świecie pocieszam się, że i tak nie jest tak źle.
UsuńNa szczęście! Na szczęście, że piszesz takie słowa, że tak patrzymy na macierzyństwo, na wychowanie, na potrzeby naszych dzieci! Dziękuję bardzo za wpis i przybijam piątkę wszystkim Mamom Kosmitkom!
OdpowiedzUsuńNiby to wszystko jest takie oczywiste ale warto raz na jakiś czas o tym napisać by samemu i innym też sobie przypomnieć, że tak powinno być :)
UsuńHania i Zosią kiedyś spuchną z dumy, ze maja taka Mamę. :-)
OdpowiedzUsuńIle lat i miesięcy będzie miał Heniutek, gdy pójdzie we wrześniu do przedszkola?
Kasiu Hanek będzie miała dokładnie 2 lata i 11 msc, już zaraz po pójściu 1 października skończy 3 lata.
Usuń3 lata????? Ale jak to??? Boszsz..Szok! :-DD
UsuńNo to ja też kosmitka...pół roku temu zrezygnowaliśmy z przedszkola, w którym panie "wiedziały" o moim dziecku więcej niż ja. W nowym przedszkolu jest lepiej. I starszak mój też szczęśliwszy....
OdpowiedzUsuńPodziwiam takie decyzje, u nas naprawdę nie jest źle choć zdarzają się " niezrozumiałe " dla mnie sytuacje. Ale nie pomyślałam nigdy o zmianie.
UsuńMamo Kosmitko, Ty tak naprawdę jesteś normalną Mamą... świadomą i myślącą. W naszym kraju wychowanie dziecka na indywidualistę jest niemile widziane, bo "co ludzie powiedzą", ale tak jak napisałaś jest coraz więcej Mam, którym chce się zatrzymać i ucho nadstawić.
OdpowiedzUsuńTak właśnie ja myślę, że jestem normalna ale inni... mają mnie naprawdę czasem za kosmitkę :)
UsuńOjjj jak ja Cię dobrze rozumiem.....Do przedszkola Emilka nie chodzi jeszcze, ale na co dzień wszędzie patrzą na mnie jak na kosmitkę. Bo moje dziecko na placu zabaw w ramach drugiego śniadania zajada zrobione przez mnie placki bądź owsiane ciastka, bo moje dziecko swobodnie bawi się i brudzi na placu zabaw, nawet w sukience! Bo przecież jak dziewczynka w sukience może się brudzić??? A jak ktoś słyszy, że moje 2 letnie dziecko w życiu nie dostało klapsa to stukają się w głowę :/ Jak odmawiam dziecku kupienia lizaka w sklepie i proponuję banana w zamian, to sprzedawczyni patrzy na mnie jak na wyrodną matkę i oczy ogromne robi jeszcze bardziej, gdy moje dziecko bez większych fochów zgadza się na banana tego....No mogłabym referaty pisać na ten temat......Mam nadzieję, że coraz więcej nas KOSMITEK będzie! A mam nadzieję, że my kiedyś się spotkamy, bo podczytuję Was a mieszkam kilka km dalej :) Może w niedzielę w Ogrodzie Botanicznym Was wypatrzę! Będziecie? Targi Rzeczy się odbywać będą!
OdpowiedzUsuńW planach na niedzielę rzeczywiście mamy Ogród Botaniczny ale chcemy jeszcze namówić teściową by nam towarzyszyła...także jak da się ją namówić to będziemy na pewno. Ale może na chwilę ( bo bilety po 5zł tylko ) i tak przyjdziemy żeby sprawdzić co już kwitnie :)
UsuńTaką kosmitkę to ja rozumiem. Oby więcej takich. Sama chcę w przyszłości być taką "kosmitką":)
OdpowiedzUsuńPrzeglądając "nasze" blogi już mentalnie jesteś :)
Usuń;)) oj i ja jestem Kosmitka chyba.. I holenderskie mamy, troche tez.. Jest wiele odmian Kosmitów. Co mama to inny gatunek.. Ee, no nie wiem, za rzadko w Polsce bywam. Musze zrobic te banany, J. padnie z radochy :)
OdpowiedzUsuńTo prawda dla każdego ten "kosmos" ma inną definicję :) Zrób, zrób będą jej smakowały :P
UsuńMamo Kosmitko, Ty wiesz że jesteś najlepszą mamą na świecie :) Tak trzymaj :)
OdpowiedzUsuńNapisz proszę jak zrobiłaś te banany bo mi ostatnio średnio wyszły, choć dziewczyny i tak się zajadały. Ida czekolady nie odmówi nigdy :) Buźka :)
Jak robię banany :) tym razem wyjdą : banany kroimy na grubsze plasterki, nabijamy plasterki na patyki i wkładamy na chwilę do zamrażarki. Czekoladę rozpuszczamy na misce nad parą i maczamy zmrożona plasterki. W ten sposób szybko czekolada zastyga i nie ścieka po patyczku. Lepiej jest wbijać w coś ( ja zrobiłam dziurki z opakowaniu po jajkach) niż kłaść na płasko bo ładniej wyglądają te zastygające w pionie. Posypywałam posypką jeszcze zaraz po zamaczaniu w czekoladzie.
Usuńdoskonale cie rozumiem u moich dzieci w przedszkolu w poniedziałki wolno przyjsc z zabawką wszyscy biegają z super bohaterami, autkami i itp. a moi synowie z szytymi przez mnie pocieszankami, kotki , rybki, statki, lub telefon zrobiony z papierowych kubków (od kawy) i sznurka. i gdy odbieram swoje maluchy to zawsze starszy syn ma liste dzieci dla których też mam przygotowac takie zabawki :) (u nas w domu wszelkim reklamowym kolekcjom mówimy wilekie NIE)gdy rodzice moi kupili sobie ptaki w klatce moi chcieli tez mie więc zrobilismy klatki i ptaki z papieru zawisły u każdego nad łóżkiem i pełnai szczęścia była. a na urodziny syna 13 maja przygotowałąm muffinki zawinęłam każdą w folie i kokartke bo myślałąm ,ze panie nie pozwolą zjesc ich dzieciom przed obiadem a tu niespodzianka wszystkie zjedzone z wielkim apetytem a duma u mojego syna ,ze mogł wszystkich poczęstowac była bezcenna.pozdrawiam tak pozytywnie zakręcone mamy.
OdpowiedzUsuńPrzybijam piątkę, to co napisałaś jest cudowne. Wspaniale jest przekazywać pasję tworzenia i kreatywność dzieciom już od najmłodszych lat. Podziwiam, że trzymasz chłopaków z daleka reklamowych kolekcji. Ja też się staram nie przesadzać ale moje dziewczyny i tak dobrze wiedzą co to Barbie.
Usuńgratuluję dziewczynkom mamy kosmitki. i przybijam piątkę!
OdpowiedzUsuńdziękuję
Usuń:-) Mnie zaczepiła kiedyś jakaś mama i zapytała co za liście je moje dziecko na śniadanie w szkole bo jej też chce :-) A moja córa surowy szpinak uwielbia i połowę klasy nauczyła go jeść ;-) A gdy rok temu na urodziny napiekłam ciasteczek zamiast cuksów to moja córka prawie się popłakała bo dzieci jej nie wierzyły, że to mama upiekła... takie smaczne były jak ze sklepu :-))) Fajnie jest na naszej planecie :-)
OdpowiedzUsuńOch żeby moje dzieci chciały szpinak surowy jeść. Sałatę zieloną tylko Zocha, Hanka nie ruszy...za to trawę na łące to chętnie żują :P
UsuńJako nauczycielka wychowania przedszkolnego (nie znoszę określenia przedszkolanka) marzę o takich matkach kosmitkach jak Ty!!!!! Niestety ja na co dzień spotykam się z innym rodzajem kosmitek :/ A czasem wydaje mi się, że to one uważają mnie za nauczycielkę kosmitkę, bo wymagam wiele od siebie i dzieci, a co najgorsza o zgrozo od nich. Buźka i trzymaj tak dalej.
OdpowiedzUsuńWłaśnie Magda ty coś o tym wiesz z drugiej strony. Podziwiam Cię, bo robisz to co robisz naprawdę z powołania.
Usuńuwielbiam Twoją kosmiczność! :) taka mama to wzór! (a bananowe lizaki zrobię na piknik! zainspirowałaś mnie!)
OdpowiedzUsuńściskam Was!
J
Oj będą pyszne, będą. Tylko na słońce nie wystawiaj bo się czekolada roztopi :P
UsuńNo cóż...czytając to wszystko go głowy ciśnie się jedna myśl - idealne matki idealnych dzieci. Gratuluję! Nieidealna matka nieidealnych dzieci.
OdpowiedzUsuńKochana ideały nie istnieją. Ideały to stwory nie ludzkie!
UsuńByć kosmitką w przedszkolu, to chyba jeszcze nic. Ja jestem kosmitką w oczach własnych rodziców..to dopiero jest wyzwanie :)
OdpowiedzUsuńTaaaak to też jest ciekawy temat, jak podjąć konfrontacje z własnymi rodzicami i nie polec przy tym :P
UsuńZ doświadczenia wiem, że lepiej nie podejmować..przynajmniej w moim przypadku. wiadomo - z najbliższymi najtrudniej..nic nie zmienisz, a niesmak pozostanie
Usuńzakładaj Klub Kosmitek! :) ja też się zapiszę :))
OdpowiedzUsuńW sumie fajnie było by zgromadzić wszystkie zdania : " jestem kosmitką bo..." w jednym miejscu. Kiedyś był ( może wciąż jest) Klub Niegrzecznych Mamusiek w podobnym klimacie :)
UsuńA ja jestem pewna, że jesteś duma ze swojego Kosmosu - i "język" a nie mam tu na myśli tylko słów - jakim się posługujecie na waszej planecie - zaowocuje - "czymś" wyjątkowym...
OdpowiedzUsuńCzasem nawet już owocuje, a wtedy tak jak piszesz rozpiera mnie duma!!!
UsuńWitaj Kosmitko!
OdpowiedzUsuńCiesze sie ogromnie, ze poruszylas ten temat. Czekam niecierpliwie na wpis o placu zabaw.
Ja jestem kosmitka np. dlatego, ze moje "biedne" dziecko dostaje do picia tylko wode a nie "soczki pelne witaminek", lub po prostu dlatego, ze lubie spedzac czas z moja corka i mowie otwarcie, ze ciesze sie kazda chwila spedzona razem z nia.
Pozdrawiam, wszystkie wspaniale mamy kosmitki!
Mama Mati
Przy takim dostępie do informacji dziwię się, że jeszcze są tacy ludzie, którzy poją dzieci tylko soczkami jak piszesz. Pozdrawiam i podaję dłoń :)
Usuńtu kosmitka zlobkowa tak bo to co dla nas normalne dla innych jest dizwactwem hehe ja tez lubie straszemu synowi powierzać różne zadania by byl samodzielny...
OdpowiedzUsuńpewnie i tak powoli uczymy dziecko zaradności i odpowiedzialności!
Usuńja bym chciała, żeby Panie w przedszkolu nie dziwiły się, że zachęcam moje dziecko by angażowało do zabawy także te "odrzucone" przez grupę dzieci, że Zu nie koloruje bo nie lubi, że cukierki to nie jest najlepsza nagroda za wszystko...
OdpowiedzUsuńech duzo tego
Tylko czasem mam wrażenie, że eż jestem jedyną matką kosmitką
Mam wrażenie, że wirtualnie znam wiele takich mam, że wszystkie są te "kosmiczne" ale w życiu jakoś tak otaczają mnie te mamy, którym kosmos czasem nie w głowie( p.s oczywiście zdarzają się wyjątki)
UsuńMy tez mamy kosmos u siebie:)i lubimy tez u innych:) Dlatego lubię do Ciebie zaglądać cosmic girl :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam K.
Och i ja zajrzałam do was, chyba pobędę w waszym Kosmosie trochę dłużej jeśli pozwolicie. Pozdrawiam
UsuńBardzo nam miło, zapraszamy:)
UsuńUpiekłam Hani do przedszkola ciasto marchewkowe na urodziny, i jedna z mam zwróciła mi uwagę, że nie powinnam tego robić bo za wysoko podnoszę poprzeczkę i żebym się tak nie wychylała, bo ona jest matką pracującą i ona nie ma na to czasu a jej dziecku jest przykro i ze lepiej jak kupiłabym jajka niespodzianki. Zatkało mnie :( Czułam się fatalnie także dziękuję za ten wpis. Bardzo :) i za Wasze komentarze.
OdpowiedzUsuńTo takie proste wytłumaczenie nie mam czasu. Zamyka wszystkim usta. Wiem, że ludzie potrafią mieć na głowie na prawdę mnóstwo obowiązków jednak wystarczy chcieć. Dzieci mają urodziny raz w roku więc naprawdę jak ktoś chce to cisto upiecze!
UsuńNo nieee, zatkało mnie szczerze mówiąc :/ Żeby pomysł upieczenia ciasta marchewkowego dla dzieci spotkał się z krytyką zamiast gratulacji dobrego pomysłu. To są właśnie "Obcy" spoza Naszego Układu :)
UsuńTylko by by taką "kosmitką" trzeba mieć czas.. wielu rodziców nie ma wyboru.. musi pracować, często na więcej niż jeden etat. Super, by było gdyby każda mama miała możliwość zostać w domu i oddać się w pełni macierzyństwu. Ale myślę, że trzeba też zrozumieć mamy, które przychodzą do przedszkola po dziecko i nie mają siły ani czasu przywitać się z innymi dziećmi, bo jest po 8h pracy, musi pędzić po drugie dziecko do szkoły/żłobka, a po za tym jak każdą mamę czekają na nią w domu inne obowiązki.. Wspaniale jest móc być "kosmitką".. ale czy mama, która ma mniej czasu.. bo nie ma możliwości bycia tylko gospodynią domową i mamą, ale po za tym jeszcze pracuje.. ona również może być mamą, która wie co to jest świadome macierzyństwo.. tylko dla każdego może ono wyglądać trochę inaczej.. "punkt widzenia, zależy od punktu patrzenia".. więc może wcale nie jest ich tak "mało".. tylko liczba obowiązków jaką mają na swoich barkach jest tak duża.. że czasem trudno to dostrzec :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Owszem pewne sprawy, o których piszemy jak pieczenie ciast, rozmowy z dziećmi wymagają poświęcenia jakiegoś czasu. Zgadzam się, że rodzice pracujący po 8 godzin dziennie wolą czas, który im pozostaje poświęcić na inne rzeczy. Ale jednak bycie Kosmitką dla mnie to kwestia przekonań i tego co w nas siedzi w środku. Chcemy się poświecić, chcemy być inni, chcemy pokazać dziecku, że to wszystko co dzieje się wokół naszej rodziny ma w sobie jakiś cel.I tak jak piszesz, istnieją mamy, które pracują i też są "kosmitkami" i podziwiam je, że im się chce, że nie rezygnują z pewnych przekonań i nie idą na łatwiznę. Bo niestety są też i takie mamy, które wracają do pracy i myślą, że niania czy przedszkole im dziecko już wychowa.
UsuńOtóż to!
UsuńJak dla mnie.. ale każdy ma prawo do własnego zdania.. to Wy Drogie Mamy "Kosmitki" jesteście normalne.. to, że dajecie dzieciom swobodę, pozwalacie się wybrudzić, pieczecie ciasta, rozmawiacie z dziećmi.. pokazujecie im świat.. to jest przecież zdanie rodzica, a jeżeli mama zajmuje się tylko domem (nie pracuje zawodowo)to ma na to dużo czasu.. i od dawien, dawna to kobiety były w domu i to one zajmowały się dziećmi, pokazywały im świat, a dzieci biegały "umorusane".. więc ja tu po prostu nie widzę nic kosmicznego.. a raczej normalnego..
Usuń"Kosmitki" to właśnie mamy, które pracują zawodowo i potrafią to jeszcze łączyć z myciem matką.. czyli poświęcają dziecku czas, pokazują świat, uczą, bawią, są po prostu.. znają swoje dziecko..to są kosmitki.. bo robią to co kobiety od zawsze czyli zajmują się domem, dziećmi, a do tego umieją to łączyć z pracą zawodową.. to są prawdziwe "Kosmitki"!
A rodzice, którzy myślą, że "niania czy przedszkole im dziecko wychowa".. to inna bajka.. owszem są tacy.. ale nie uogólniłabym.
Mi osobiście bardziej chodziło o to by "kosmitkami " nazwać kobiety, które robią coś lub pozwalają dzieciom robić to, co innych zwykłych ludzi dziwi lub oburza. Ci ludzie mają gdzieś głęboko zakorzenione pewne mity związane z wychowaniem dziecka i żyją nimi. A te kobiety chcą i mają odwagę uwierzyć swojej intuicji a nie martwić się tym " co ludzie powiedzą".
UsuńTeż nie chcę uogólniać. Osobiście przebywam często w gronie matek mocno nieświadomych wielu spraw dotyczących wychowania dziecka. I ja czuję się tą dziwną i inną. Serio.
Buahaha towarzystwo wzajemnej adoracji
OdpowiedzUsuńPrzyłączysz się?
UsuńAsiu rzeczywiście bycie kosmitką w przedszkolu jest trudne. Jeszcze trudniej być kosmitką - nauczycielką.Gdy 15 lat temu, po studiach w mojej pierwszej pracy w przedszkolu piekłam z dziećmi ciasto drożdżowe,wbijaliśmy gwoździe i odwiedzaliśmy pana konserwatora w szopce ze ,, skarbami", siadałam na dywanie i słuchałam .... to dopiero był kosmos... Zostałam wyrzucona za orbitę okołoziemską przez same panie nauczycielki.... W tamtym roku spotkałam mamę z tamtej grupy i Maćka(19-letniego młodzieńca)łoł... Mama powiedziała że do dziś pamięta nasze rozmowy na ławce, gdy ona płakała a ja pozwalałam jej się wypłakać i wygadać..... Ale niestety w przedszkolach zbyt wiele papierów i awansów- zbuntowałam się i odeszłam . Wkurzało mnie to że muszę cały czas walczyć z papierami, nauczycielkami, które nie traktują cię jako partnera a kogoś kto poprzez swoje zachowanie i zaangażowanie burzy ,,spokój " wypracowany przez zasiedzenie.
OdpowiedzUsuńGdy Staś miał 3 lata powstała Foremka- czyli nasze domowe przedszkole ale tym razem po 3 latach bez dofinansowania z miasta polegliśmy finansowo( zjadły nas koszty) i tak kosmitka fruwa w przestrzeni.....
A bycie kosmitką w szkole to dopiero kosmos odległy.....
Np.podręczniki , na których uczą się nasze dzieci są bardzo nieczytelne, więc proponuję , napiszmy do wydawcy i zgłośmy nasze zastrzeżenia... Usłyszałam, że zanim wydawca coś zrobi to nasze dzieci już będą w 4 klasie ( więc nie trzeba nic robić ) kosmossssssssssss!