poniedziałek, 3 lutego 2014

Temat "modnych" zbawek

Jesteśmy na czasie. Podążamy za dziecięcymi nowymi trendami i fascynacjami, choć wcale ich nie szukamy i nie śledzimy. To jest samonapędzająca się maszyna. 
Kiedyś bardzo martwiłam się tym , że moja starsza córka obsesyjnie kochająca wszystko co różowe pragnie mieć Barbie czy kucyka Pony. Chciała mieć to co mają inne dziewczynki w jej wieku i  to było naturalne. Ale ja wtedy jeszcze  się broniłam, buntowałam i nie kupowałam takich zabawek, myśląc naiwnie, że nas to ominie, że wybierzemy inną drogę. I owszem my podążamy tą inną drogą do dziś ale wszyscy wokół już idą utartą ścieżką i chętnie składają dary będące hitem reklam telewizyjnych i promocji w supermarketach. Dobrze, bardzo dobrze. Zaspokajają "modne" potrzeby moich córek, ja trzymam się od tego z daleka i mam w sobie to poczucie, że gdzieś w tej sytuacji odnajdujemy złoty środek. 
Sama dzielnie odpieram wszelkie prośby kierowane do mnie dotyczące kupna nowej zabawki. Kiedyś Zosia marzyła by mieć lalkę Monster High ( widziała, że dziewczynki z jej grupy takie mają, o zgrozo te lalki mają już dziewczynki z grupy Hani - trzylatki!!!) ale wciąż uparcie tłumaczyłam jej, że to jest lalka zdecydowanie dla starszych dziewczynek i cierpliwie wciąż wypytywałam co tak bardzo jej się w tej lalce podoba. Toczyły się rozmowy przez długi czas i ta fascynacja jej przeszła. W przedszkolnej grupie pojawiły się inne lalki... a wraz z nimi nowy temat w domu. 
Dziecięce fascynacje telewizyjnymi zabawkami to wciąż trudny temat. Hello Kitty, Barbie, księżniczki i kucyki Pony atakują nas wszędzie nawet na ubraniach. Dobrze jest gdzieś w tym wszystkim nie zwariować i odnaleźć umiar. Pokazujesz dziecku Barbie, pokaż mu też alternatywę : szmacianą lalkę czy drewniane klocki. Pokaż dziecku wszystko co ma mu świat to zaoferowania, nie idź na łatwiznę. 

 Angry Birds, narysowała Zocha 

27 komentarzy:

  1. Zabawki - temat rzeka. U mnie dwóch chłopców, więc niby łatwiej. Nie idziemy z duchem czasu ze spidermenem czy innymi ningago, bo moim zdaniem to nie bajki dla 6-7 latków. Szczęśliwie starszak woli budować pociągi, układać tory, konstruować z lego. Do wojen, bitew, strzelania, potworów mu daleko. Choć gdy poszedł na bal przebierańców w stroju policjanta to nagle strzelanie z pistoletu było najlepszą zabawą. Natura wychodzi czy co? Cieszę się, ze nie interesuje go przemoc, ale widzę, że narzeka na brak tematów z kolegami w szkole, którzy "tylko strzelają". Smutne to. Dziecko z bronią, choćby plastikową przyprawia mnie o dreszcze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, ja też jestem przewrażliwiona na punkcie dziecka z bronią, wiem, że to tylko naśladownictwo i nie raz zapytane przeze mnie dziecko nawet nie wiedziało do czego może doprowadzić strzelanie... Ale właśnie to jest chyba najbardziej przerażające.

      Usuń
    2. Też mam tutaj spory dylemat, w naszym domu nie ma plastikowych pistoletów ani tym podobnych, ale i tak czasem chłopcy tą broń z czegoś sobie zrobią ;-) Z drugiej strony gdy chłopcy są w odwiedzinach u innego chłopca, który ma plastikowy pistolet albo karabin to najchętniej tylko tym by się bawili. Czyli co zabronione to bardziej kusi. Chyba trochę my mamy chłopców musimy się pogodzić z tym, że walka, wojna, agresja wpisana jest w naturę chłopców, a potem mężczyzn. Wydaję mi się, że najważniejsze aby tą agresję ukierunkować w dobrym kierunku.

      Usuń
    3. Tak w pełni się z tobą zgadzam.

      Usuń
    4. U mojego brata zabawy w strzelanie na podwórku (pistolet wcale ie potrzebny, dzieciaki wykorzystają patyk czy klocki) przerodziło się w zainteresowanie wojną, militariami, historią. Ma naprawdę dużą wiedzę, startuje w konkursach. Nie jest agresywny, nie bije się.
      Co do modnych zabawek to ja zauważam dwa trendy - albo telewizyjne hity albo "alternatywne zabawki" ceny koszmarne za kawałek nie wiadomo czego.
      Na razie jest za mała na podążanie za modą, trochę boję się przedszkola (w naszym dzieci mogą raz w tygodniu przynieść jedną swoją zabawkę).
      Ma kilka barbie (dostanych w spadku) ale w ogóle ją nie interesują. Monster high są koszmarne. Kucyki jakoś znoszę, bo przynajmniej przekaz mają ok. ale na razie nie mamy, ale troche mie przeraża to jak zaleźć złoty środek między konsupcjonizmem a nie byciem wyizolowanym przez brak jakiś przedmiotów. Nie jestem zwolenniczką kupowania samych estetycznych, edukacyjnych zabawek, od wielkiego dzwonu można kupić coś o czym dziecko marzy. Moja koleżanka, mama 6 latki, rozwiązała to w taki sposób, że jak jej córka chce coś co jej nie opowiada to może sobie sama na to uzbierać pieniądze

      Choć najbardziej to wierzę głęboko, że zabawa z rodzicami zawsze wygra z barbi czy innną MH ;)

      Usuń
    5. święte słowa Paulina, żadna zabawka nie zastąpi zabawy z rodzicem. wiesz, u nas też ten słoik się już pojawił ale nie zostało nic uzbierane bo co jakiś czas w dzień słodyczowy moje dzieci decydowały że idą sobie kupić jakoś słodycz ( wtedy nawet najgorszy syf mają prawo kupić bo to za własne :))

      Usuń
  2. Ależ ja się z Tobą zgadzam!. Wczoraj zrobiwszy przegląd zabawkowy doliczyłam się 16 kucyków (?!) choć ja nie kupiłam jej ani jednego!. Jest jeden dział w który inwestuje wszystkie wolne środki i z radością podążam za nowościami. Ubolewam że otoczenie często nie postrzega książek jako formy 'zabawek'. A my uwielbiamy czytać, a jaka potem jest zabawa w odgrywanie scenek, opowieści ileż rannych powstaje z zasłyszanych historii. Na szczęście mam egzemplarz który najlepiej czuje się w...księgarni:)). Hellokittkowy szał jest no bo to kot w końcu, a kocie love u nas wszystkich w głowach:). Wychowujemy nie podążając za trendami, wierzymy w siłę naszych rąk i ich moc twórczą. Nie kupujemy zabawek, pozwalamy rodzinie czasem na takie małe rozpieszczanie (choć po ilości kucyków, ktoś tu się chyba zapomniał...:)). Miłego dnia Wam życzymy!.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio starsza córka zapytała mnie czy książka jest zabawką? I w sumie długo o tym dyskutowałyśmy i stwierdziłyśmy, że owszem. Książka służy do zabawy. Cieszę się, że ona też się z tym zgodziła. Kochamy książki tak jak wy.

      Usuń
  3. Tak bardzo się tego tematu boję…. i mam wrazenie, ze "modne" zabawki dla chlopcow sa mniej obciachowe niz te dla dziewczynek…
    Olek jest teraz na etapie 'Aut' i zbiera małe resoraki z tej bajki, wizualnie sa nawet ok.
    Ale jak przechadzam sie alejka "dla dziewczynek" i widzę cukierkowe "barbi" i okropne "monster haj" (kto to dziadostwo wymyslil?!) to boje sie co to bedzie u nas…
    Staramy sie namawiac rodzine i "darczyncow" do kupowania drewnianych zabawek i dobrych ksiazek i jak narazie wspolpraca sie uklada :)
    Duzo zabawek robimy sami :)
    Mam nadzieje, ze to zaowocuje w przyszłości i gust moich dzieci pokryje sie z moim :)
    No ale beda jeszcze dzieci w przedszkolu i w szkole….
    No zobaczymy :)
    Mam nadzieje ze uda nam sie znalezc tak jak piszesz "zloty srodek" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga na pewno, zastanów się jakimi osobami się otaczasz i pomyśl, że dzieci mają same dobre przykłady. Oczywiście w przedszkolu zobaczą wszystko, to pewne. Ale ty sobie mądrze w tym poradzisz, wierzę w to. P.s Monster Haje są tragiczne :/

      Usuń
    2. Ewka ma dwie Bajbi :D Jedną dostała od babci, która miała chwilowe zaćmienie ;) Serio - chciała kupić małą laleczkę, ona była w zestawie z dużą, a że duża to Bajbi to nie dopatrzyła :D Drugą dostała na niemieckim placu zabaw od dziewczynki, z którą bawiła się cały dzień, na pamiątkę dostała :) Nie lubię tych lalek, ale sama o takich marzyłam, jak byłam kurduplem. No to ma. Nie nadużywa. Leżą w walizce i nie wyciąga ich częściej niż raz na miesiąc :) (Na razie ;D)

      Usuń
  4. u nas te wszystkie "piękne" abawki weszły do domu razem z przedszkolem. nawet reklamy w tv nie były tak przekonujące jak dziewczynki z przedszkola... martwić się czy nie? niektórym zachciankom ulegamy. przecież sami też byliśmy dziećmi, pamiętamy, że czegoś można bardzo chcieć. Raz myśleliśmy, że wymarzona barbie syrenka ze swiecacym ogonem to wymysł. lalka jak lalka.przecież. reklama, coz więcej. Ale dziecko prosiło o nią. urodziny, dzień dziecka,list do mikolaja......... uznaliśmy że przeszło. I Mikolaj nie przyniósł lalki. zawód;/ potem znowu urodziny dzień dziecka....imieniny po drodze. przy drugiej wigilii znow prośba o syrenkę. koro tak długo o niej mówiła i marzyła- to o chyba nie był tylko produkt ubczny reklam. lalka przyszła do naszego domurazem z mikołajem. szał trwa:)


    nie umiem jednak zrozumieć fascynacji monster high. nie mowie nie - ale nie bez obejrzenia choć bajki. a póki co mnie od samej animacji odrzuca

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tej fascynacji nie rozumiem, słyszałam o bajce same okropne rzeczy więc nawet nie zajrzałam do niej, nie mam takiej potrzeby. A wiesz zdarzyło nam się też spełnić marzenie Zosi, kiedy tak mocno czegoś chciała. I była to lalka właśnie. Więc wyjątki owszem są dopuszczalne, ale wtedy zobacz jak mocno dziecko to docenia.

      Usuń
  5. U nas przed Monster high bronimy się wiekiem, to dla starszych dziewczynek :-) Kucyki aż tak mnie nie odrzucają, ale odrzuca mnie sama idea kupowania zabawek za 200-300zł??? Halo, to zabawka na kilka chwil, za taka kasę??? W efekcie, choć Ewa marzyła o któryms z tych większych kucyków juz w zeszłym roku to nie mogłam się na to zdobyć. Naprawdę wolę te 200zł wydać na łyżwy i książkę... ale jak szał trwał, tak jak pisałyście, i w tym roku znów w liście do Mikołaja była Cadence, to mamy Cadence :-) (z kerfura, z akcji -60%:-))
    Tłumaczę to sobie tak: marzenia są po to by je spełniać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli to są dziecięce marzenia to oczywiście warto je spełnić. Trzeba tylko odróżnić marzenie od zachcianki. Ale masz racje z tymi cenami zabawek, są bardzo drogie! Niestety nasze ulubione klocki też straszą cenami :/

      Usuń
  6. Przy dwulatce można to jeszcze kontrolowć, lecz wiem ,że przedszkole dużo zamętu wprowadzi na tym polu. Obecnie to dziadkowie plastkiem z Chin nas obdarowują. Na szczęście nietrwałym, bez wyrzutów lądują w koszu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej "uwielbiam" te zabawki z kolorowych gazet. Zdarzyło nam się, że rozpadała się w ręku zaraz po rozpakowaniu. Widziałam wtedy jak moim dziewczynom przykro i powiedziałam dosyć. Nie kupujemy takich gazetek bo tylko przykrość sprawiają!

      Usuń
  7. Ja też jestem za "złotym środkiem" zawsze i wszędzie :-) Uważam, że nie można przesadzać w żadnym kierunku. A Monster High to taka przejściowa moda, choć też nie wiem co w tych lalkach jest takiego pociągającego. Jeżeli już to jest to lalka dla starszych dziewczynek - 5, 6 klasa. Ja gdzieś w tej klasie dostałam Barbie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie umiem sobie dziś wyobrazić takiej uczennicy, która cieszy się bo dostała Barbie.

      Usuń
  8. Ja tez sie cieszyłam kiedy mojsyn wolał drewniane klocki od drogiego samochodu na ster od wujka. Zreszta zabawka dla dziecka powyzej 8 roku życia i to z oznaczeniem na opakowaniu! Syn ma 3! nie mam córki, ale podejrzewam że w dzisiajeszych czasach, w czasach kiedy zabawki wyglądają ...h mmm TAK to zwykła barbie jest własnie porównywalna do tych typowych drewnianych klocków. I lepiej ta lalka niż pistolet na kulki czy lalki z nieproporcjonalną głową z pinezkami u boku.

    Ps. Wpadłam Cię poznać bo spotkamy się we Wrocławiu;)
    A tu widzę też żona, tez podwójna mama:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że wpadłaś. Ja już nie mogę doczekać się tego spotkania. Pozdrowienia i do zobaczenia!

      Usuń
  9. Cześć, może odbiegam od tematu modnych zabawek, ale jednej rzeczy nie rozumiem ( moja córka dopiero od września wybiera się do przedszkola) - czy dzieci przychodzą ze swoimi zabawkami codziennie do przedszkola i nimi się bawią sobie lub z innymi dziećmi?? I stąd z "podwórka przedszkolnego" dzieci " męczą" i dopytują swoich rodziców o zabawki, które chcieliby mieć takie same jak ich koleżanki/koledzy? Z moich czasów przedszkolnych ( to były lata 80) nie pamiętam, żebym widziała dzieci przynoszące swoje zabawki, zawsze były zabawy zabawkami, które znajdowały się w przedszkolu... Czy zmieniły się zasady przynoszenia zabawek? :-) Pozdrawiam,
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, w przedszkolu gdzie chodzą moje dziewczyny od zawsze funkcjonuje jeden dzień w tygodniu, kiedy dzieci mogą przynosić swoje zabawki z domu ( wierz mi, że są to czasami całe garście a nie jedna zabawka). Zresztą w przedszkolu zaczynają się też rozmowy na temat różnych zabawek i ulubionych rzeczy. Tak właśnie np moje dziewczyny podsłyszały słowo angry birds i w domu się dopytywały co to jest.

      Usuń
  10. A może takie dzieciowe siedmiodniowe wyzwanie fotograficzne? Nasze pierwsze :) Może się spodoba i zechcecie dołączyć? Ruszamy jutro (poniedziałek) - zapraszam serdecznie na Babylandię (wystarczy wejść w mój profil) :) Z góry przepraszam za tą reklamę... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marta, niestety takie wyzwania nie są dla mnie. Ale wam kibicuję jak najbardziej.

      Usuń
  11. Nasza córka była takim egzemplarzem który kochał jedynie psy pluszowe maści wszelakiej , więc częściowo problem rozwiązał się sam.
    Ważne by z dziećmi na ten temat rozmawiać, zaszczepić w nich jakiś pierwiastek estetyki ... z całym szacunkiem to wspomniane lalki wcale piękne nie są ;)
    Kilka lat temu moja corka stojąc przed regalem sklepowy przyglądała sie uważnie lalka powiedziała spontanicznie -mamo czy one wszystkie muszą być tak koszmarnie pomalowane ;)))
    Takie czasy-niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz nie każde dziecko ma takie cenne uwagi jak twoja córka, tobie gratuluję bo to twoja zasługa. Oby tak dalej dostrzegała prawdziwe piękno.

      Usuń

Dziękuję za komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...