Podjęła go Starsza Siostra i to bardzo intensywnie. Draka zaczynała się od rana : płatków z mlekiem nie zje, same płatki chce, posiłki na stołówce( razem z dwusetką innych ludzi) nie bo brzydki zapach na stołówce, na plażę przez las ciężko się idzie- znowu brzydko pachnie lasem, w morzu zimna woda, chce jeść ale tylko chleb ryżowy...potem już tylko zwykłe chce loda, chce na plac zabaw, chce lalę, chcę na konika, wszystko teraz już, natychmiast, nie zaraz, jeść nic nie chce, nie patrz na mnie, Haniu zostaw mnie, Haniu nie ruszaj, Haniu odejdz, Haniu oddaj klocka, chce do Taty, chce do Babci, zębów nie umyje, cała się nie myje i na koniec moje ulubione zdanie powtarzane milion razy dziennie : boli mnie brzuszek! Każda trudna sytuacja, która wymagała jakiegokolwiek minimalnego zaangażowania ze strony Zosi była szybko kwitowana bolącym brzuszkiem.
Codziennie myślałam w czym tkwi problem i dlaczego Starsza Siostra zachowuje się w ten sposób wyraźnie dając mi do zrozumienia, że wakacjowanie nie jest jej ulubionym zajęciem. Po krótkim czasie zrozumiałam, że to całe złe zachowanie to reakcja obronna na wielką tęsknotę, którą odczuwała. Problem zidentyfikowałam ale rozwiązać go nie potrafiłam. Rozwiązał się sam i odszedł w zapomnienie z momentem przejścia przez próg domu.
niedziela, 31 lipca 2011
Wakacyjny bunt
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zula nienawidzi zmian - chyba podobnie jak jej mama. Płaczem potrafi zareagować nawet na pojawienie się w drzwiach do sypialni taty - zamiast oczekiwanej babci. i kiedy jest już wszystko "nie tak" i wszystko zupełnie nie chce się ułożyć zawsze jest "mamo boli mnie brzuszek, pomasuj". I co tu zrobić? z pełnego wachlarza zachowań jeszcze słyszę: "nie teraz mamo" i "nie mogę teraz bo będę płakać" albo - "daj mi plasterek boli mnie moja rana"...
OdpowiedzUsuńNasza Mania po przyjeździe na obóz była zachwycona ale po pierwszej nocy, kiedy po wyjściu z namiotu była już na dworze była mocno zdezorientowana co jest. Na szczęście tyle atrakcji w lesie i obyło sie bez Fochów.
OdpowiedzUsuńAle po dwóch tygodniach powrót do domu był trudny. Obudziła się w łóżku i krzyk ,bo Ona che na dwór.....
Zastanawiałam sie co muszą czuć takie małe dzieciaczki. Jadą jadą i są nie u siebie a potem jada jadą i u siebie.
Zosia to istny słodziak :) nie wierzę ani w jedno słowo mamy ..:P hahaha :P
OdpowiedzUsuńZdjęcia cudne !
miejskiewiejskie : widzę ogromną dojrzałość emocjonalną twojej córki, skoro sama potrafi rozpoznać kiedy jej źle. Gratuluję.
OdpowiedzUsuńasiami : masz rację, zawsze po fakcie niestety analizuję pewne zachowania i dopiero uczę się wyciągać z nich wnioski. Myślę, że Zosia właśnie źle się tam czuła. Chociaż starałam się urozmaicić jej czas nie było pełnego zaklimatyzowania się.
ines: ja bym chyba też nie wierzyła, dopóki nie przeżyłam tego :P