sobota, 26 stycznia 2013

Bańki bezogniowe i moje zdrowotne teorie

Jestem wielką zwolenniczką wsłuchiwania się we własne ciało i odczytywania sygnałów jakie nam wysyła. Kiedy boli mnie głowa nie szukam od razu tabletek przeciwbólowych, tylko wiem, że mój organizm w ten sposób sygnalizuje mi jakiś problem. Najczęściej przyczyną mojego bólu głowy jest to odwodnienie, dlatego od razu wypijam kilka szklanek wody i problem bólu znika. 
Nauczyłam się postępować podobnie z gorączką u dzieci. Nie panikuję i nie czuję się przerażona kiedy moje dzieci gorączkują lub mają zwykły stan podgorączkowy. Wiem, że w ich organizmie zaczyna się walka przeciwciał, a ja powinnam być czujna i obserwować sytuację. Nigdy nie podaję leków przeciwgorączkowych przy temperaturze ciała mniejszej niż 38,5 st.C. Wiem, że organizm mojego dziecka jest w stanie sam powalczyć z infekcją i daję mu na to czas. Nawet kilka dni. Kiedy pojawia się już prawdziwa gorączka staram się również przeczekać kilka godzin stosując w tym czasie zimne okłady na czoło czy chłodną kąpiel ( chłodną nie znaczy zimną! w sumie tylko raz mi się zdarzyło wsadzić Zośkę do wanny z letnią wodą przy gorączce prawie 40stC) Daję czas organizmowi dziecka na obronę, nie chcę go wyręczać. Kiedy gorączka nie mija po jakimś czasie ( a wysoka zazwyczaj nie mija tak po prostu) podaję syrop przeciwgorączkowy. Ale wierzę, że w tym czasie pewne przeciwciała do walki z chorobą już zostały wytworzone. 
Nie cierpię podawać leków moim dziewczynom, kiedy spoglądam na składy syropów na kaszel, gorączkę i inne to mi się słabo robi jaka to jest straszna chemia. Ta chemia owszem pomaga ale to jest tylko chwilowa pomoc. Nasz organizm nie dostaje szansy by samemu nauczyć się walki z chorobą. A przy kolejnej infekcji jest jeszcze gorzej. Nie muszę dodawać co myślę o antybiotykach. Podałam Zosi raz w życiu, Hani dwa razy. I powiedziałam sobie nigdy więcej. Nigdy więcej przy przeziębieniach, kaszlach i katarach, zapaleniach oskrzeli czy krtani. To nie ma sensu i świetnie radzimy sobie bez nich. Jakieś dwa miesiące temu miałam sytuację kiedy idąc do lekarza ze zwykłym Hankowym kaszlem usłyszałam, że ma prawostronne zapalenie oskrzeli. Tak po porostu i dostałam receptę z antybiotykiem do ręki. Nie zgodziłam się na podanie antybiotyku i od razu zapytałam co mogę innego zrobić by wyleczyć to zapalenie. Nagle okazało się, że można inaczej, bo istnieją inhalacje, opukiwania i syropy rozrzedzające wydzielinę. Ale będzie to trwało dłużej. Trudno- pomyślałam. Nigdzie nam się nie spieszy, damy organizmowi szansę. I udało się wyjść z tego po trzech dniach, bez podawania antybiotyku.

Wierzę w syropy domowe z czosnku, cebuli, cytryny i miodu bo one wzmacniają organizm i dodają potrzebnej energii.  Nie podaję dziewczynom żadnych witamin i suplementów w kroplach czy syropach. Zdarza się, że Zośka czasem łapie chrypę i dostaje tabletkę do ssania.

Rok temu kiedy Zosia poszła do przedszkola okres zimowy był koszmarem dla nas wszystkich, dziewczyny chorowały jedna pod drugiej lub razem. Miałam wrażenie, że utknęłam w domu na dobre, a te choróbska się nigdy nie skończą. Przyszło mi wtedy do głowy by spróbować stawiania baniek. I choć osobiście wspominam stawianie baniek ( tych ogniowych) strasznie pomyślałam, że teraz istnieją na pewno inne rozwiązania, już nie takie drastyczne. I rzeczywiście metoda stawiania baniek bezogniowych jest naprawdę łatwa i bezbolesna.  

Kiedy Pani z firmy MedPlus zaproponowała mi współpracę i przetestowanie baniek od razu się zgodziłam bo wiedziałam, że to jest coś co może nam naprawdę pomóc. Zresztą sama nosiłam się z zamiarem kupna. Kwestia wiary w takie alternatywne sposoby leczenia. Tylko, że w tym przypadku przemawia do mnie widok, że to się dzieje naprawdę. Metoda polega na tym, że specjalną pompką wytwarzamy w bańce podciśnienie, które zasysa skórę do bańki, a podskórne naczynia krwionośne pękają wydostając małe ilości krwi poza naczynia. Na skórze robi się taką malinka i powstaje widoczny krwiak. Nasz system obronny odbiera tą krew jako obce białko i zaczyna wytwarzać dużą ilość ciał odpornościowych, które przygotowane do walki z wrogiem napotkawszy jedynie własną krew, kierują swoje siły przeciwko infekcji. Po dokładną instrukcję stawiania takich baniek odsyłam was na stronę producenta : KLIK  My rozpoczęliśmy 5, 6- cio tygodniową kurację uodparniającą. Zaczęliśmy stosowanie w zeszłym tygodniu od okropnego żółtego kataru u dziewczyn, stawiamy bańki co drugi w trzech punktach na plecach ( to są punkty gdy chorujemy na katar, grypę lub zapalenie gardła). Po katarze zółtym nie ma już śladu, zamienił się w lejący się i o wiele mniejszy. Więc gdy całkiem zniknie dokończymy kurację po dwa razy w tygodniu. Jeden zabieg trwa nie całe 5 min.

Bańki mogą być stawiane w różnych punktach na ciele i na różne dolegliwości. Ich działanie jest zawsze takie same. Nie będę wam opisywała dokładnie miejsc i punktów na ciele, na których można stawiać bańki. Możecie je znaleźć w wyżej podlinkowanej instrukcji wraz z dokładnymi obrazkami.

Czy dzieci się tego boją? Być może. Ja podeszłam do tego bardzo na luzie, jeszcze rok temu na którymś z forów przeczytałam, że mama stawiając bańki swojemu synkowi bawi się z nim w jeżyka. Wspólnie udają, że chłopiec ma kolce jeżyka i zamienia się w jeżyka na 5 min. Zapamiętałam to i sama spróbowałam to zastosować. Kiedy dostałam przesyłkę powiedziałam dziewczynom, że będę miała dla nich wieczorem fajną zabawę. Tego dnia całkiem o tym zapomniałam, a następnego dnia One same upomniały się żeby im pokazać te kolce jeżyka. Więc teraz nie ma problemu, mówię, że będzie dziś jeżyk, pozwalam się chwilę pobawić pompką zasysającą i robimy zabieg przez niecałe 5 min przed snem. Po zabiegu wystarczy szklane bańki umyć wodą z płynem do naczyń.

Wierzę, że te bańki naprawdę pomagają. Wierzę, że uaktywniają system obronny organizmu i mobilizują do walki z infekcją. Zachęcam Was do zapoznania się z tą metodą leczenia. I gwarantuję Wam, że jest całkowicie bezbolesna mimo iż te bulwy skórne w bańce wyglądają strasznie :P

Jeśli chcecie wypróbować ten sposób leczenia zostawcie komentarz, że chcecie! pod tym postem. Mam do rozdania jeden zestaw( 8 sztuk) baniek bezogniowych, które dostałam dodatkowo od firmy MedPlus. Chętnie się podzielę. 
Komentarze można zostawiać pod tym postem do przyszłego piątku. W sobotę 2.02 wylosuję jedną osobę, której wyślę zestaw baniek.

50 komentarzy:

  1. Ja również nie cierpię podawać leków swojej córce. Nie zgadzamy się w tym temacie z mężem bo on od razu sięga po syropy :( chętnie wyprobuje banki. Od jakiego wieku można ich używać? Pozdrawiam i życzę zdrowka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaję mi się, że można ich używać od każdego wieku. Na stronie producenta nie ma szczegółowej informacji od jakiego wieku. To jest kwestia dostosowania tylko siły podciśnienia. Niemowlaki i maluchy mają cienką skórkę więc te bąble powinny być malutkie, żeby im czegoś nie uszkodzić. Do 7 roku życia zabieg trwa 5 min.

      Usuń
    2. Napiszę tylko tyle. Dziękuję za takie osoby jak Ty. Bańki zakupiłam i dzięki Tobie wiem, że pomogą. moja córeczka od 3 lat choruje. Non stop kaszel, katar, zapalenie krtani (bez gorączki) i co lekarze na to? Antybiotyk, później operacja usuwania migdałów (usunięcie 3 migdała i przycięcie 2) i znów antybiotyk, ja, jak i córeczka już siły nie mamy i nagle wpadł mi w ręce Twój blog! I oświecenie! No przecież! Ja jako dziecko też miałam banki! Dlaczego o tym nie pomyślałam! zatem jeszcze raz dziękuję!!! mam nadzieję, że skończą się katusze :-*

      Usuń
  2. ja mam dwoch chlopcow, w wieku twoich dziewczynek, starszy od roku w przedszkolu, ale gdyby tak razem zebrac, to chyba od polroku. jego system immunologiczny caly czas sie "buduje", mlodszy uodparnia sie razem z bratem... i tak zwykle chorobsko rozlozy ich obu ..a najlepsze, ze na koncu zwykle dorwie i mnie ;)
    rowniez zglaszamy sie... byloby super wyprobowac...
    pozdrawiam
    wkropka

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się nie zgłaszam, bo... od trzech lat mam te cudeńka w domku! :)) I równie gorąco polecam ich używanie :))
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamiętam stawianie baniek w dzieciństwie. Zapach spirytusu i ogień .I tylko to że stawiała mi je moja Babcia , której bardzo ufałam, przyjmowałam to spokojnie.
    Ustawiam się w kolejce po bańki!.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za ten wpis... Albo lekarze zapominają o starych sprawdzonych sposobach albo łatwą ręką wypisuje się im te recepty na antybiotyki... moja lekarka jeszcze nigdy nie zaproponowała dla córek takiego rozwiązania, a chorują bardzo często. Oczywiście piszę się na taki zestaw. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tymi lekami wypisywanymi przez lekarzy to niestety jest tak, że wypisują co im się bardziej opłaca. Mój mąż działa w branży farmaceutycznej i wie, że przedstawiciele mocno się starają żeby zachęcić lekarzy do wypisywania ich leków.

      Usuń
  6. Zgłaszamy się.Mi stawianie baniek bezoogniowych zaproponowała pediatra już u trzymiesięcznej Amelci,ale gdy poszłam do apteki pani stwierdziła że to za małe dziecko i wybiła mnie z tropu.Przestraszyłam się.I odpuściłam...ale z chęcią bym spróbowała.Cały czas gdzieś mam z tyłu głowy tę metodę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można mieć opory z takim małym dzieckiem, ale myślę, że warto wypróbować.

      Usuń
  7. z chęcią przyjmę bańki pod swój dach. rozumiem, że starsza siostra w czasie kuracji nie chodzi do przedszkola, a co z wychodzeniem na dwór?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z tymi bańkami jest tak, że po zabiegu powinno się odpoczywać jakieś 15 min, dlatego robimy je przed snem i dziewczyny wskakują pod ciepłe kołdry. A tak poza tym można wychodzić na dwór i normalnie żyć.

      Usuń
  8. To ja też się zgłoszę :) mam dwie małe córy i chętnie spróbujemy czegoś innego niż syropowa chemia :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja nie do końca rozumiem sposób działania tej metody. Ale utrzymuje się ona juz tyle lat...warto chyba spróbować. Ustawiamy się więc w kolejce

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja również wierzę w medycynę naturalną. Ja polecam genialne inhalacje z soli bocheńskiej, którą można kupić w każdej aptece.
    A bańki ostatnio miała stawiane moja mama przez Chinkę - na bóle kości. I pomogło!
    Dlatego się zgłaszam, może się uda! :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja stosuję bańki bezogniowe już długi czas. Zaczęło się od starszej córki chorowania, gdy chodziła do żłobka. Tydzień zdrowa, tydzień chora, próbowałam już wszystkiego. Prawie, bo okazało się, że są jeszcze bańki - wierzę w nie bardzo i co najważniejsze widzę, że działają! Zazwyczaj na drugi dzień jest pogorszenie, a na trzeci znaczna poprawa! Nie powiem ile razy uniknęłam tym sposobem antybiotyku. Ale widzę, że stawiasz je na linii kręgosłupa, z kolei w mojej książeczce - instrukcji jest napisane, żeby w takich miejscach nie stawiać?...ja zazwyczaj stawiam pod łopatkami 2-3 rzędy, nie za nisko, żeby i na wysokości nerek nie stały. Jak możesz to napisz o tych miejscach stawiania nieco więcej, bo może ja mam błędne informacje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moja starsza córka chodzi do przedszkola,i zaczęła przynosić do domu choroby
      sama jest silna i zwalcza choroby bez wspomagaczy
      ale mlodsza od 3msc ciagle chora
      nie znosze dawać leków
      i ona też ich nie lubi
      bardzo chetnie skusze się na te bańki
      sama też mam problemu z woreczkiem żółciowym a dojrzałam w opisie ze tez jest na tą dolegliwość
      bardzo przydatna informacja
      dziękuję!

      Usuń
    2. Anett : metoda tradycyjna mówi, żeby stawiać bańki na dużych powierzchniach np plecach w szeregach tak jak ty piszesz. To przy jakiś ostrych i przewlekłych chorobach. A ponieważ moje dziewczyny miały tylko katar to skupiłam się na tej metodzie stawiania w punktach akupunkturowych. Przy infekcji z katarem są właśnie tylko trzy punkty na plecach ( zobacz w podlinkowanej instrukcji str. 16-18) Katar już powoli mija więc teraz zacznę robić tą tradycyjną metodę ale tylko dwa razy w tygodniu.

      Usuń
    3. nie wiem, na ile zdjęcie oddaję dokładność, gdzie przebiega linia kręgosłupa, ale faktycznie, absolutnie nie wolno stawiać baniek bezogniowych w linii kręgosłupa! pozdrawiam, Marta

      Usuń
    4. No zajrzałam do tej instrukcji i mam taką samą od moich baniek. Punkt "Ostrzeżenia i środki ostrożności" mówi, żeby omijać wystające części łopatek, kręgosłup, mostek, obojczyki. Trochę się to kłóci z tymi punktami akupunkturowymi - faktycznie już kiedyś o tym myślałam. Ja stawiam tradycyjnie zawsze,omijam kręgosłup bo nie wydaje mi się to bezpieczne, a bańki raczej działają podobnie bez względu na to w jakim miejscu są postawione. Bo ich zadaniem jest wynaczynienie krwi, którą organizm traktuje jako ciało obce i namnaża przeciwciała. Więc chyba na moją skromną logikę czy to katar czy inna choroba - przeciwciała działają w podobny sposób.

      Usuń
    5. Na logikę działają tak samo, i rzeczywiście nie ma tu znaczenia czy to katar czy ból mięśnia. Ale teoria stawiania w punktach akupunkturowych wiąże się z tymi kanałami przepływu energii, które oddziałują na poszczególne schorzenia. Trzeba mocno w to wierzyć. Dla mnie to też jest nowy teren stawianie baniek i nie jestem ekspertem. Stawiałam dziewczynom przy katarze w tych punktach co widać. Nie było to bezpośrednio na kręgosłupie bo i tak tam nie da się zassać mocno skóry ale obok. Czytałam oczywiście, że trzeba omijać wystające części i kości. Ale wydaje mi się, że to jest właśnie spowodowane tym, że tam jest mało tkanki i skóry, którą bańka zasysa. My i tak robimy już tradycyjnie tak jak ty pisałaś, pod łopatkami w rzędzie.

      Usuń
  12. my też walczymy z gilami i kaszlem już 3 tydzień, koszmar..po cichu liczę, że dopisze mi szczęście:) pozdrawiam
    Aga,mama Zuzi

    OdpowiedzUsuń
  13. O! To i ja się zgłoszę! U mnie w domu na pewno by się przydały takie cuda :)

    OdpowiedzUsuń
  14. i ja otrzymałam propozycję współpracy, ale ostatecznie uznałam, że nijak nie będę umiała napisać dobrego wpisu, który komponowałby się jakoś z wizją mojego bloga. mimo że w moc baniek wierzę (oj miałam stawiane, miałam). i odmówiłam. Twój wpis mi się podoba - i ten wstęp, i całość. nie umiałabym tak :) ale pomyślałam, że stanę w kolejce, może szczęście mi dopisze :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja również ustawię się w kolejce po bańki. Mój trzylatek prawie non stop na katar, z którym walczymy inhalacjami. Bardzo chętnie wypróbuję coś nowego dla niego, dla siebie i męża. Sama miałam stawiane kiedyś bańki i pomogły.

    OdpowiedzUsuń
  16. Mamy podobne, ale na szczęście nie muszę używać :D A córa widzę dzielnie znosi.

    OdpowiedzUsuń
  17. Pamiętam bańki z dzieciństwa. Mój lekarz zawsze przepisywał syropki domowej roboty i 3 dni pod rząd bańki. Teraz niestety odchodzi od tej metody, pewnie z tych powodów o których pisałyście powyżej. Bardziej opłaca się wypisywać recepty na leki. Niestety antybiotyku czasami po prostu nie da się uniknąć ale trzeba się przed nimi bronić kiedy tylko to możliwe.
    Wracając do baniek- pamiętam jak lekarz zawsze mówił że pod żadnym pozorem nie wolno przeziębić baniek. Zawsze po takiej kuracji musiałam odsiedzieć w domu co najmniej 3 dni. Ciekawe jakie jest tego medyczne wytyczne?
    Bardzo chętnie wypróbowałabym takie nowoczesne bańki. Zapisuję się na listę chętnych.
    Pozdrawiam, stała czytelniczka. ;) w razie czego zostawiam mail (izka_kow@o2.pl)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie z tymi bańkami jest tak, że można bezpiecznie wychodzić z domu chyba, że jest się naprawdę poważnie chorym. Trzeba odpocząć 15-20 min po zabiegu i nie można robić zabiegu przy przeciągach. Ja zawsze zabieg robię przed spaniem.

      Usuń
  18. Witam, pamiętam również jak babcia w dziecieństwie stawiała bańki dziadkowi, a ja stałam w kącie i z ciekawością się temu przyglądłam. Kiedy byłam w ciąży i zachorowałam spytałam się o takie właśnie alternatywne metody leczenia, ale paniw przychodni stwierdziła, że nie biorą odpowiedzialności za metody z XIX wieku..... niestety łatiwej podać antybiotyk...
    Ja również staję w kolejce po bańki. Kinga :)

    OdpowiedzUsuń
  19. My też chętnie spróbujemy!!!

    OdpowiedzUsuń
  20. Podobno fajna sprawa te bańki. Już od jakiegoś czasu nosze się z ich zakupem, więc chętnie byśmy przygarneli taki zestaw :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Już długo nie byłam tak masakrycznie chora jak teraz:/ Chętnie wypróbuję bańki... Co do chorowania dzieci...ja często wcale nie idę do lekarza, tylko wdrażam właśnie inhalacje, maść ułatwiająca oddychanie, częste czyszczenie nosa itd. Choć muszę przyznać, ze ja mimo wszystko boję się gorączki. Nie mówię o stanie podgorączkowym, który uważam za taki przejaw obrony organizmu, ale po tym jak Alicja dosłownie lała mi się na ręku i ostatecznie okazało się, że ma zapalenie płuc (gorączki dostała w ciągu godziny) to naprawdę gorączka wysoka mnie przeraża:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki za Twój szybki powrót do zdrowia, rzeczywiście słyszałam, że dzieci strasznie reagują czasem na wysokie gorączki, nam się nigdy nie zdarzyła jakaś przerażająca sytuacja. Pamiętam jedynie Zośki majaczenie i taki płytki oddech... Tfu, tfu odpukać!

      Usuń
  22. Super sprawa z tymi bankami!
    Ja tez nie lubie Olkowi podawac lekow... niestety juz 2 razy dostal antybiotyk :(
    Ale jak zaczyna sie przeziebienie w ruch idzie jaglanka, lipa i duzo wit C :)
    A takie banki idealnie by sie wpasowaly u nas :)
    ps. na bol glowy super pomaga mooocny napar z melisy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypróbuję kiedyś tą melisę, od razu pomoże na inne rzeczy :P

      Usuń
  23. Witam :) My również chętnie sprawdzimy tą metodę. U nas choróbska praktycznie ciągle, od października :(
    Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja też się ustawiam w kolejce po bańki. Nie mam bloga ale stale podczytuje i myślę że jako mama dwóch dziewczynek (2,5 roku i 5 miesięcy) mogą mi się bardzo przydać. Życzę dużo zdrówka dla dziewczynek.
    Pozdrawiam Iza

    OdpowiedzUsuń
  25. Nawet nie widzialam, ze istnieja takie banki - tym bardziej, ze sa bezpieczne dla dzieci- SUPER!!!
    Jestesmy bardzo przeciwni chemii jaka wmuszaja w nas i to w ogromnych ilosciach. Czytajac pare artykulow o szczepionkach bylam przerazona co tam sie znajduje i chcialabym aby rodzice nie godzili sie na wszystko co pediatrzy i lekarze rodzinni przepisuja - oni czesto za przepisanie nam lekow jezdza na drogie wakacje kosztem naszego zdrowia.
    Starajmy sie czytac o wszystkim co dotyczy naszych kochanych pociech.
    P.S. Blog odkrylam tydzien temu i jestem pod duzym wrazeniem - Dzieki!

    Mama Emi

    OdpowiedzUsuń
  26. Chętnie wezmę udział w losowaniu, u nas tez choroby wystepuja bardzo czesto, starszy syn przynosi z przedszkola choroby a malutka Tosia wszystko łapie jak magnes, była juz na 2 antybiotykach w grudniu. Bardzo chetnie się na to pisze:)
    karolina.struck@wp.pl
    P.S. Życze wszystkim duzo zdrówka

    OdpowiedzUsuń
  27. Właśnie zamierzałam bańki nabyć, ale kto wie :)
    wioletagr@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  28. OOOO!!!!! My też jesteśmy zwolennikami wsłuchiwania się we własne ciało i odczytywania sygnałów jakie nam wysyła.
    Antybiotykom mówimy stanowczo NIEEEEEE. Tego typu rzeczy jak stawianie Baniek napewno spodobają się mojemu mężowi :)Superowo było by je mieć w apteczce Naszej Duśki.
    gmaszka@gmail.com
    p.s. Nie chcę być Anonimowa ale niestety nie mam swojego bloga.
    Mama Nadii :)

    OdpowiedzUsuń
  29. a ja chętnie bym wypróbowała i z nimi pozostała na zawsze;/0 myślę o nich już od jakiegoś czasu i przyznam Asiu, że rozwiałaś kilka moich obaw, dziękuję!
    u nas przedszkole od wrzesnia, choróbska dopadły nasz dom w grudniu i było ciężko, antybiotyk podany pierwszy raz w Jej 4letnimżyciu niestety...
    Dlatego muszę szukać alternatywy, zdrowej alternatywy:)
    Pamiętam, że mnie jako dziecku babcia stawiała również bańki, niestety te ogniowe ale zawsze wracałąm szybko do zdrowia!
    pozdrawim i proszę o dopisanie do listy, a może się uda:)

    OdpowiedzUsuń
  30. Zgłaszam się i ja. Pamiętam jak mama mi stawiała bańki :)

    OdpowiedzUsuń
  31. ok to też się dopisze :)by szybciej zdrowym być:)

    OdpowiedzUsuń
  32. Wiem, że już po czasie, ale może jeszcze się załapię... :) Czytałam wpis na bieżąco, ale uznałam że może na bańki jeszcze za wcześnie. Tyle że wczoraj w nocy synek znów dostał kataru. Mój 16-miesięcznego Antoś wciąż łapie katar. Infekcja trwa 3 tygodnie, potem jakieś 2-3 tygodnie przerwy i znów to samo. Mam już dość, zwłaszcza, że lekarze nie proponują nic innego oprócz kropel do nosa, które przecież pomagają doraźnie. Do losowania postanowiłam zgłosić się i ja. Dziękuję za ten wpis, bo zainspirował mnie do próby zastosowania czegoś innego niż tylko leki. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  33. Witam :D
    Chciałabym sie dowiedziec, w jakich miejscach stawiać bańki powtórnie? Na tych wcześniejszych "plackach"?
    Dzis postawiłam przeziębionej córce pierwszy raz.

    OdpowiedzUsuń
  34. Dla mam:ja stosuję bańki także na migrenę, gdy pojawia się tzw. aura mąż stawia mi kilka na kark i to bardzo pomaga:)

    OdpowiedzUsuń
  35. Witam dopiuję się do listy po bańki mam tròjkę maluszkòw i sezonowe infekcje grupowe.Zaciekawił mnie temat i bezpieczniejsza możliwość. Chętnie wypròbuję.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...