O czterolatce. Ku pamięci.
Dużo można o niej napisać... na pewno to, że nie jest typowym dzieckiem. Jest wielkim wrażliwcem przez duże W. Wydaje mi się, że odbiera pewne sytuacje o wiele mocniej i bardziej emocjonalnie niż my wszyscy razem wzięci. Zanim coś wytłumaczy najpierw krzyczy. Ma swoje natręctwa ( ale kto ich dziś nie ma :)) Bo przecież rękawki od bluzki muszą być równo ułożone, metki wycięte, szczoteczka do zębów musi stać w jednym miejscu na umywalce, chleb tylko taki bez dziur, szynka równiutko na kanapce położona ( a niech tylko się przerwie podczas jedzenia na pół) , koło talerzyka serwetka by wycierać paluszki, kredki do malowania pięknie naostrzone i takie tam inne... Malkontenctwo ma wrodzone tylko nie wiem po kim :)
Wciąż siedzi z nosem w książkach, ostatnio nałogowa układa też puzzle i koloruje. Ale tylko kredkami bo farby bardzo brudzą :) Uwielbia zabawy małymi ludzikami, odgrywać różne scenki i wcielać się w przeróżne role.
Czasem ma chwile kiedy chce być sama i wkurzają ją inni ludzie( np siostra). Dba o to, by nikt nie ruszał jej rzeczy, no chyba, że ktoś się zapyta, poprosi to czasem uzyska zgodę :)
Ale zauważam w niej zalążki empatii. Było kilka sytuacji, które przekonały mnie, że dziecię me w sercu jest pełne współczucia i nie jest obojętna na cierpienie innych. Chciała oddać nawet jedną ze swoich( prawie ulubionych) zabawek, która tak bardzo spodobała się jej koleżance. Spieszy z pomocą gdy Młodsza Siostra jej potrzebuje. Docenia to, że ją ma, powtarza czasem : jak dobrze Haniu, że jesteś ( słowa wyjęte z moich ust).
W sercu jest prawdziwą księżniczką, uwielbia róże i świecidełka. Stroi się i chętnie zakłada korale ale tylko na chwilę bo po dłuższym czasie stwierdza, że to nie jest wygodne. Praktycyzm i konformizm w jej przypadku zwycięża. Nie dla niej fikuśne spinki i zaplatańce na włosach.
Z tą księżniczką ( jakże to jest odległe od naszych rodzicielskich gustów i przekonań) to taka trochę "wykrakana" sprawa. Kiedy Zosia się urodziła miała kruczo- czarne włosy, skośne oczy i okrągłą pulchną buźkę. Wydawało nam się, że wygląda jak dziecko z Mongolii. Pół żartem, pół serio nazywaliśmy ją naszą małą mongolską księżniczką... i mamy teraz prawdziwą księżniczkę w domu. Także uważajcie co mówicie do noworodków bo one to wszystko rozumieją i w to wierzą :P
Ulubiona książka : wciąż Pippi.
Cztery lata to już dużo ( jak dla mnie), zaczynam inaczej o niej myśleć. Już nie jest taką małą dziewczynką. Choć emocjonalnie to wciąż dzidziuś.
Cudowna macie Czterolatke!!!!
OdpowiedzUsuńI ktora z nas nie przechodzila etapu ksiezniczki? :)
Jeszcze raz wszystkiego nsjlepszego dla Zosi!!!
dziękujemy, pamiętam, że u mnie to był etap barbie ale to wtedy był towar deficytowy więc się go pragnęło :P
UsuńNajlepsze jest to, że Zosia i moja Hanka to jakieś chyba duchowe bliźniaczki! Wszystko się zgadza! :-DD
OdpowiedzUsuńA na buzi to ślady ospowe?
Na buzi piegi Pippi :) Pani w przedszkolu maluje jej regularnie od dnia urodzin. Tfu tfu z tą ospą. Ale i tak chyba się rozkłada nam Zocha. Dziś położyła się spać z lekką gorączką...i ja tu ostatnio wspominałam, że odporność jakby lepsza. Wykrakałam.
UsuńJa też ostatnio patrzę na swojego rozbojnika troszkę inaczej, 4 lata to już "poważny" wiek :-)
OdpowiedzUsuńJeszcze raz najlepszego dla Zosi!
jeszcze raz dziękujemy.
UsuńPo opisie Zosi widzę w Niej wiele z Alicji:) choć ona czuje się dobrze w każdych świecidłach, nic a nic to nie jest meczące:P
OdpowiedzUsuńFajna ta Wasza czterolatka:)))
Dziękujemy. p.s zaraz zabieram się za maila do Ciebie :P
UsuńKoleżanka ubolewa, ze jej córka przechodzi etap Hello Kitty, więc może z tymi księżniczkami nie jest tak źle? Choć w sumie tak źle i tak nie dobrze :)
OdpowiedzUsuńPewnie minie jak wszystko! :)
Pewnie tak :P szanuję te jej zainteresowania choć ich nie podzielam :)
UsuńTak, 4 lata to już dużo :) Z tymi świecidełkami to i u Idy podobnie, założy i za chwilę ściąga :) Za to Majka w koralach od rana do wieczora może chodzić :)
OdpowiedzUsuńHaha, Maja prawdziwa kobietka wam rośnie.
UsuńPiękna i wspaniała czterolatka :) Ja też po czwartych urodzinach Nikusia spojrzałam na niego tak nieco inaczej, widze że "wydoroślał" nie już już taki dzidziusiowaty, prawdziwy z niego chłopak. Teraz ma cztery i pół i gdyby nie jego problemy z wymową to naprawdę byłoby cudnie...
OdpowiedzUsuńciekawa jestem, co ja będę wiedzieć o mojej córce, gdy ta skończy 4 lata :) Ty wiesz już bardzo dużo! świetna dziewczynka! i natręctwa boskie ;D
OdpowiedzUsuń