poniedziałek, 6 grudnia 2010

Co nieco dla Mikołaja

Upiekłyśmy korzenne muffiny z jabłkami(odpuściwszy orzechową posypkę) specjalnie by przekupić Świętego Mikołaja w przedszkolu Zosiuli. I udało się, dziecię dostało wspaniały prezent! I wszystko byłoby idealnie gdyby nie to iż postać samego Mikołaja zmroziła krew w żyłach mojej córki. Widziałam w jej oczach lekkie przerażenie już w momencie gdy zgasło światło, a dzieci radośnie wołały : "mikołaju, mikołaju...". Gdy wkroczył On i grubym głosem ryknął: "Ho,ho,ho moje dzieci czy byłyście grzeczne?" spostrzegłam jej błyszczące oczy i trzęsącą się wargę z grymasem podkówki. Gdy wywołał jej imię zaczęła dygotać i niepewnym krokiem ściskając mocno moją rękę ruszyła jak na skazanie. Gdy wziął ją na kolana zesztywniała! Powiem Wam szczerze, jeszcze nigdy nie widziałam mojego dziecka by się kogoś tak bało.
Przy okazji dziękujemy wszystkim Mikołajom tym bliskim i tym z daleka.
 

3 komentarze:

  1. to był taki cudowny czas.. gdy się wołało Mikołaja, gdy się na niego czekało.
    myślę, że mogę upiec sobie bardzo podobne muffinki, nawet kolorowe papierki mam w takim samym kolorze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hihi, u nas strach przed Mikołajem jest rodzinny! Ja w wieku gdzieś 4 lat byłam przerażona jak mi z nim robili zdjęcie. Co też zostało uwiecznione na owej niesławnej fotce :) Ami też do tej pory panicznie się bała. Zobaczymy jak będzie tym razem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedna Zosia! Za rok już będzie lepiej! :-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...