Już miałam iść spać... mam od kilku dni tzw "ciche dni", siedzę wieczorem milcząca, zamknięta w sobie i duszę swoje myśli. I już nie daję rady, nie mam w sobie więcej miejsca by zdusić to co czuję.
Wstrząsnęła mną informacja na temat Pani Ewy T. ( kto nie czytał to odsyłam na bloga dragonfly, w skrócie opisała sedno sprawy). I teraz kiedy emocje już opadły, bo czytałam to dwa dni temu, już mnie nie dziwi fakt, iż ona wciąż pracowała, że uczyła dzieci itd ( takie rzeczy to tylko w Polsce) Skupiam się na cierpieniu tego zakatowanego chłopca i zadaję sobie pytanie dlaczego? Gdzie byli inni ludzie? ( ci z natury dobrzy i empatyczni, nieobojętni na krzywdę dziecka- wciąż wierzę, że tacy zawsze gdzieś istnieją) Ktoś powie to było 30 lat temu, inne czasy, inna świadomość ludzka, inne wychowanie. Ale ja wciąż pytam WHY? Czy tak było na całym świecie czy tylko u nas?
Dlaczego otwieram zeszłotygodniowe wydanie wprost i czytam o jakiejś kolejnej świrusce- nauczycielce ze Wilkowiska pod Limanową, która kazała całej klasie bić koleżankę bo zapomniała cyrkla na lekcje? I dlaczego dzieci były tak zastraszone, że przez wiele miesięcy nikomu nic nie powiedziały co dzieje się na lekcjach matematyki? O co tu chodzi? Dlaczego ludzie nie wzmacniają w dzieciach poczucia wartości, nie uczą odwagi i nie przekonują, że mają wiele do powiedzenia?. Czemu dzieci się boją odezwać?. Czy taka sytuacja miała by miejsce w Szwecji? Nigdy w życiu.
Dowaliłam sobie jeszcze dziś filmem Katarzyny Rosłaniec Baby Blues, którego jeszcze wcześniej nie miałam okazji zobaczyć. Smutno mi się zrobiło strasznie. Przykre jest to, jak w naszym kraju traktowane są dzieci : przedmiotowo jako własność rodziców, jako narzędzia do załatwienia swoich spraw i zaspokojenia własnych potrzeb, jak popychadła, nie mające nic do gadania, z okrojoną listą swoich praw, skutek fizycznego aktu...Dzieci- podstawa naszego społeczeństwa, ktoś to będzie się nami opiekował i wg państwa zarabiał na nasze emerytury. Dlaczego istnieje w naszym społeczeństwie wciąż tak wielkie zacofanie? Bo czy umiecie wyobrazić sobie sytuacje kiedy do drzwi Pani Ewy T puka sąsiadka zaniepokojona krzykami chłopca? Lub taką, że chłopiec wyrywa się, ucieka na klatkę schodową i wzywa pomocy, krzycząc, że jest bity ? Dlaczego nie mogło być właśnie tak?
Wiele pytań, brak jasnych odpowiedzi. Nie wiem do czego dokładnie zmierza mój tekst ale musiałam go napisać. Bo cierpię strasznie i się duszę od kilku dni.
niedziela, 30 czerwca 2013
Oburzona
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wstrząsnął mną artykuł Mariusza Szczygła o dzieciobójczyni.
OdpowiedzUsuńNie mogłam w nocy spać...
Wydaje mi się,że odkąd sama jestem matką takie historie uderzają we mnie ze zdwojoną siłą- to boli. Jak to się mogło stać? Jak to możliwe?
Boże, gdzie byli ludzie? Gdzie byli sąsiedzi? Gdzie byłeś???
magda.b
"Ale ja wciaz pytam WHY?"
OdpowiedzUsuńJestem fanka tej stylistyki
Najpowazniejszym tematom dodaje rysu komediowego :D
I troche budzi antyspolecznego ducha :/