niedziela, 9 czerwca 2013

"Słuchaj mamy bo..."

Dostałam maila od Kitte z bloga wspolnecudownelata.blogspot.com. Temat chyba dobrze nam wszystkim znany i bardzo często powtarzający się. Czy macie w sobie na tyle odwagi i asertywności by zwracać uwagę innym ludziom zagadującym i straszącym wasze dzieci? 
Kitte, mama 2,5 letniego Antosia napisała : 
Jeden z wielu przykładów z naszego dnia codziennego: wracamy z Antosiem ze spaceru, On biegnie po chodniku przede mną, ja idę pchając wózek, Antoś dobiega do pasów i zatrzymuje się, pospiesznie podchodzę - mamy taką zasadę, że przez ulicę zawsze przechodzimy za rękę. Czasami jednak Antoś "próbuje" przechodzić sam, wówczas stoi przed pasami i ma wyraźny dylemat - spróbować przebiec czy posłuchać Mamy. Często wprost mówi, że chciałby przejść sam, że nie poda mi ręki. Schylam się, bądź kucam i zaczynam z Nim rozmawiać - mówię jak ważne jest dla mnie Jego bezpieczeństwo, powtarzam, że nie chcę żeby Mu się coś stało, że na ulicy jeżdżą auta, a kierowca ze swojego położenia nie jest w stanie zobaczyć Jego, małego chłopca, przechodzącego przez jezdnię. W takich momentach ( a dotyczą one różnych sytuacji - w sklepie, na ulicy, na placu zabaw) zawsze znajdzie się jakaś "życzliwa" osoba, najczęściej starsza Pani, ale nie tylko, która ni stąd ni zowąd podchodzi i z groźną miną mówi do Antosia coś w stylu "słuchaj się Mamy bo inaczej Cię zabiorę" albo "chyba zaraz pójdziesz ze mną, skoro się nie słuchasz".
Na początku nie reagowałam na takie sytuacje, teraz nauczyłam się już stanowczo odpowiadać, że nie zgadzę się na to, żeby Antoś z kimkolwiek gdzieś poszedł, że Go nigdy nikomu nie oddam dlatego tylko że jest ciekawy świata i uczy się współpracy z dorosłymi. Oczywiście moja reakcja nie jest przyjmowana z uznaniem. Co bardziej zaciekli zaczynają pouczać mnie i wytykać, że jeszcze trochę, a dziecko mi wejdzie na głowę, etc.
Och...jak mnie coś takiego denerwuje!! Szczególnie, że nie są to pojedyncze sytuacje - zdarzają się nawet kilka razy w tygodniu. Dlaczego ludziom się wydaje, że straszenie dzieci w stylu "przejdź za rękę bo zabiorę Cię ja, groźna Pani" to dobry motywator do słuchania rodziców? Dlaczego dają sobie prawo, żeby wtrącać swoje trzy grosze w wychowanie zupełnie obcych im dzieci??

10 komentarzy:

  1. Hahahaha rewelacyjne zdjęcie!
    Mi tez to sie zdarzylo parę razy, najgorsze jest to , ze ostatnio Olek bardzo sie przestraszyl i kurczowo zlapal sie mojej nogi...
    Obcy ludzie zawsze sa mądrzejsi...i te komentarze..o bezstresowym wychowaniu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo tak, komentarze są zawsze na "wagę złota". Przykre jest jednak to, że tacy "życzliwi" wypowiadają te swoje teorie z takim przekonaniem że chyba na prawdę wierzą, że to jedyne słuszne racje i każdy, kto myśli inaczej żyje w ogromnym błędzie. Nie ma w nich miejsca na inny punkt widzenia!!

      Usuń
    2. Właśnie coś ostatnio jakaś taka nagonka jest na rodziców naszego i wcześniejszego pokolenia w temacie " bezstresowego wychowania", że to wychowanie doprowadziło do takiej młodzieży jaką teraz mamy itp. Tylko, że ludzie tacy mylą pojęcia i dla nich " bezstresowe wychowanie" oznacza pozwalanie na wszystko. A to chyba nie w tym rzecz.

      Usuń
  2. Ja to jestem bardzo asertywna w tym temacie.Jakoś nie mam skrupułów do poinformowania ˝życzliwego˝. W końcu dobro mojego dziecka jest najważniejsze. Ale czasami zdarza mi się inna sytuacja. TO matka straszy własne dziecko nie mogąc sobie poradzić z sytuacją i wtedy często mam ochotę się odezwać :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Spotykam się często z tą odwrotną sytuacją więc wiem o czym piszesz :).

      Usuń
  3. Nam jeszcze się to nie zdarzyło, ale mam gdzieś z tyłu głowy gotowość do stanowczego zareagowania na takie komentarze. Mam nadzieję, że wystarczy mi odwagi... Kittie, gratuluję asertywności i tego, że przestawiłaś swoje zachowanie na kosmiczne :)

    Zdarzyło nam się natomiast usłyszeć od dziadka/babci, że sobie pójdzie, jeśli Antoś (20 m-cy) nie będzie: jadł obiadu/ubierał się grzecznie/sprzątał klocków, etc. Mam wtedy na końcu języka "No to sobie idź". Ale mówię tylko, że nie tędy droga. Ale jak usłyszę, że jeśli Antoś nie będzie grzeczny, to "przyjdzie dziad i go zabierze", to chyba szału dostanę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ja...straszenie dziadem ... myślałam, że już tego nie ma nigdzie...

      Usuń
    2. AgaS dziękuję. Asertywność to niestety nie jest moja mocna strona, ale w tym temacie udało mi się jej na szczęście nauczyć. Z czego się bardzo cieszę.
      Co do tego typu komentarzy od członków rodziny to niestety też mam doświadczenie - ostatnio np usłyszałam "dobrą" radę, że dzieci które raz na jakiś czas dostaną klapsa są posłuszniejsze i łatwiej od nich wyegzekwować niektóre rzeczy. Dalszą dyskusję pozostawię bez komentarza, bo wiadomo - z rodziną najtrudniej!!

      Usuń
  4. To najbardziej wkurza, gdy robi to ktoś z rodziny. Na przykład babcia. "Bądź, Haniu, grzeczna, bo zamknę cie w skrzyni na brudne ubrania!". Serio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu a jak ty wtedy reagujesz kiedy babcia coś takiego mówi?

      Usuń

Dziękuję za komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...