... czy istnieje jakaś tajemnicza przestrzeń pożerająca skarpety od pary na drodze kosz na pranie-pralka?
A czy ktoś wie czemu dziury same się nie cerują?
Dziś pada deszcz, jest szaro, buro i ponuro. Wciąż marzną mi ręce i mam zimny nos. Oj nadchodzi ciężki czas dla zmarzluchów takich jak ja. A jeszcze wczoraj :
Z tymi skarpetami to jest coś. Nawet Woody Allen się kiedyś zastanawiał, czy w pralce się czasoprzestrzeń nie zakrzywia czasem i te pojedyncze skarpety wpadają w inny wymiar.
OdpowiedzUsuńHanna - cudowna!
ja tam mam siatke do prania i w pralce zadna skarpetka nie ginie ;)
OdpowiedzUsuńKraina zaginionych skarpet istnieje! I wszystkie te nasze skarpety tam właśnie się spotykają ;)
OdpowiedzUsuńmi ostatnio zaginęła właśnie taka stopka w te groszki (czyżby z Tesco?) tyle,że fioletowa.Szukałam ,szukałam aż się znalazła...............w pralce.Zwinęła się w malutką kulkę i się tam schowała gdzie ta guma przy bębnie jest (nie wiem jak to się fachowo nazywa)
OdpowiedzUsuńI też zaczynam marznąć.Ja to w ogóle zmarźlak straszny .Krótki spacer np.po śniegu a mi już stopy prawie odpadają i palce u rąk sztywnieją z zimna.Brrr przeraża mnie już to :/
U nas to samo! Ja nie wiem gdzie nam te skarpety gina!? :)
OdpowiedzUsuńU mnie skarpety często znajduję w rogach od poszewek - czasem wrzucę jasne skarpetki razem z jasną pościelą... :)
OdpowiedzUsuńU nas najczęściej skarpetki giną Tacie :-o Nie mam pojęcia z czego to wynika ;-)
OdpowiedzUsuńOstatnia minka Hanki - boska :-)
zdecydowanie coś jest na rzeczy, najwidoczniej u mnie grasuje ten sam potwór
OdpowiedzUsuńchyba istnieje, ale jest na to rada:) Trzeba nosić dwie nie od pary, warunek jednak, by były w tym samym rozmiarze:) Ja tak czasem robię;)
OdpowiedzUsuńa jeszcze wczoraj było super ciepło :)
OdpowiedzUsuńco do zagubionych par, kiedyś, gdzieś obiło mi się o uszy jak to się dzieje, ale już nie pamiętam :D
niestety czarna dziura jest bezwzględna! Oli rok temu porwała rękawiczkę, która do dziś się nie znalazła. Też jestem z gatunku ciepłolubnych i już śpię w ciepłych skarpetach :)
OdpowiedzUsuńa może tak istnieje skarpetkowy potwór?
OdpowiedzUsuńnasze tez zjada, tylko szkoda, że zawsze dwie z róznych par
jakby nie mógł zjeść jednej pary całej, a drugiej zostawić :)
jakbym widziała moje pranie:) skarpetowe szaleństwo:)
OdpowiedzUsuńmam to samo - nos zimny, kończyny też ale serce zawsze gorące!;)
No właśnie, i ja się chętnie dowiem co ze skarpetkami??? Mam cały worek takich pojedynczych....
OdpowiedzUsuńWiem tylko, że u mnie w pralce chyba mieszka jakiś potwór, który co rusz zjada jakąś skarpetkę :-)
OdpowiedzUsuńAleż magiczna dziura :) A Hania jak szybko się zmienia. Też znajdujemy jeszcze dmuchawce :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńChyba najlepszym rozwiązaniem dla naszych skarpetkowych potworów będzie siatka na bieliznę jak pisze Cicha. Ja chyba o tym pomyślę, mam dziecko, które narzeka, że co drugie skarpetki gryzą i czasem znalezienie pary idealnej graniczy z cudem.
OdpowiedzUsuńJerry Seinfeld też o tym wspominał! Jak to skarpetki uciekają na wolność, korzystając z okołopraniowego zamieszania :) I ja w to wierzę absolutnie, heh!
OdpowiedzUsuńA ja myślałam że to tylko w naszym domu giną tony skarpet. Pozdrawiamy serdecznie:)
OdpowiedzUsuńPodobno wchodzi moda na skarpetki i buty różnych kolorów ;-)
OdpowiedzUsuńja od wczoraj kładę się w skarpetach, sexi czy nie, innej opcji ni ma :D marzną mi strasznie stopy, brrrrr.
OdpowiedzUsuń