Gdynia.Usłyszałam to porównanie w pociągu podczas podróży na Półwyspie Helskim i utkwiło mi to w pamięci. Panu, który je wypowiedział pewnie chodziło o położenie geograficzne miasta,o te pagórki, wybrzeże itd ale pomyślałam, że na pewno jest w tym coś jeszcze. To miasto mnie zachwyca, wciąga, sprawia że czuję się jak w domu, zwykły spacer ulicami i wybrzeżem Gdyni jest dla mnie ogromną przyjemnością i zabawą. Każda, niestety tylko jednodniowa, wizyta sprawia iż zakochuję się w Gdyni coraz bardziej. Marzę o tym by przyjechać tam na dłużej i stać się choćby na chwilę jej mieszkańcem. A może ktoś z Was jest z Gdyni szczęściarze?
zdjęcia : internet
p.s Jutro przeprowadzam eksperyment pod tytułem : "Trzylatka i druga jeszcze nie trzylatka w kinie oraz miś o bardzo małym rozumku."
Zdaj relację z eksperymentu. Ja za tydzień do teatru z Haniastą. :-)
OdpowiedzUsuńMąż w Gdyni pracuje :) Rozwozi paczki więc zna jej kawałeczek :P
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie byłam tak bezpośrednio :( Zawsze tylko przejazdem,a nie mam znów aż tak daleko...
Urocze zdjęcie na stronie głównej.
OdpowiedzUsuńTakie kobiece trio ;-)
Miłego kina !!!
Mania miała 20 miesięcy jak poszliśmy do kina, dała radę , pod koniec już sobie chodziła po schodkach bocznych...
bajka ponoć bardzo ładna :) trzymam kciuki za udany seans ;)
OdpowiedzUsuńPiękne widoki. Czekam na relację z kina. Naszej starszej 4 lata stuknęły jakiś czas temu, a w kinie do tej pory jeszcze nie była. (Na punkcie Puchatka ma hopla więc sama intensywnie myślę o tym kinie). Pozdrawiamy.
OdpowiedzUsuńja niestety też nie jestem...ale znam kogoś, kto jest :)
OdpowiedzUsuń