niedziela, 10 lutego 2013

Weekend i nowości czytelnicze.

Czujecie już wiosnę? Ja odrobinę. Koniec ferii jakoś zawsze kojarzy mi się z końcem zimy, mimo iż nie często od razu po feriach robi się ciepło. Tęskno mi do wiosny... chociaż w planach mamy jeszcze zimowy wjazd ( i oby w górach był jeszcze śnieg bo mamy ambitne sportowe plany !!!)
 Nie lubię tego przejściowego okresu, kiedy śniegu nie ma, wszystko jest szare, bure i  błotniste. Z placu zabaw w parku nie da się jeszcze korzystać a spacerować godzinami też się nie chce. Szukamy wtedy alternatyw : plac zabaw w centrum handlowym ( dziewczyny zachwycone, rodzice jakoś mniej tym dzikim tłumem), robimy wycieczki do babci autobusem ( tak, żeby za bardzo się za nami nie stęskniła), wpadamy do Muzeum Narodowego na ostatnie piętro ( gdzie niestety ciężko dziewczynom się powstrzymać od dotykania wszystkiego, więc Panie pilnujące nie mają zbyt wesołych min- ale wciąż pracujemy nad tym. )
Jako, że ostatnie tygodnie przedszkole Zosi świeciło pustkami wszystkie imprezy wcześniej już planowane zostały przesunięte na inny termin. Przed nami wciąż bal przebierańców ( Młodsza Siostra również została zaproszona więc i ja też tam będę :)) i Dzień Babci i Dziadka. Zosia nie była dla mnie zbyt łaskawa w tym roku. Dosłownie jakieś trzy tygodnie temu przyszła i oświadczyła, że ona jednak Pippi na balu nie będzie...i że chce być Roszpunką!!! Zaskoczyła mnie całkiem gdyż nie miałam bladego pojęcia jak ta długowłosa ( jak się później dowiedziałam) niewiasta nawet wgląda. Szybko zdobyłam potrzebne mi informacje i właśnie zaraz odpalam maszynę i siadam do szycia Pascala- małego zielonego kameleona, towarzysza blondwłosej piękności :P.

Na naszej półce czytelniczej pojawiło się też kilka nowości, o których warto opowiedzieć.
Po pierwsze po przeczytaniu wszystkich przygód Pippi sięgnęłam po kolejną książkę Astrid Lindgren "Mio, mój Mio". Zdecydowanie książka jest dla dzieci starszych. Ja jestem nią oczarowana, bo nigdy wcześniej jej nie czytałam. Opowiada historię chłopca o imieniu Bo. Chłopiec jest sierotą, wychowują go opiekunowie, którzy są dla niego dosyć nieprzyjemni, dokuczają mu, sugerują, że świat byłby lepszy bez niego, upokarzają go. Pewnego dnia magiczne okoliczności sprawiają, że trafia do Krainy Dalekiej, gdzie królem jest jego własny ojciec a jego prawdziwe imię to Mio. Ale i ta cudowna kraina naznaczona jest cierpieniem. Dzieci porywane są przez okrutnego rycerza Kato. Mio jest tym, który ma misję ocalenia dzieci przemienionych w ptaki. Nie doszłyśmy jeszcze do rozdziału gdzie mowa jest o okrutnym Rycerzu Kato, którego opisy są naprawdę przerażające. Waham się wciąż czy dojdziemy. Mimo iż dobro wygrywa ze złem i historia kończy się szczęśliwie mam wrażenie, że moje dziecko jeszcze nie jest emocjonalnie przygotowane na tą książkę.
Warto sięgnąć jednak po książkę  "Zwyczajny dzień" Katarzyny Zimmerer. Cytaty i filozofia Janusza Korczaka przełożona na język wpółczesny w najprostrzej formie opowiadania. Uważam, że to książka i dla dzieci i dla dorosłych. Dzieciom ukaże i pozwoli zdefiniować to co się z nimi dzieje w środku w wielu codziennych sytuacjach. Nam dorosłym otworzy oczy na to czego jeszcze nie wiedzieliśmy o świecie uczuć dziecka.
"Książka opowiada historię ośmioletniego Szymka mieszkającego w domu z rodzicami, trzyletnią siostrą Hanką i babcią, chodzi do szkoły, odrabia lekcje, bawi się z kolegami, czasem chce być piratem, a czasem jastrzębiem. Dorośli nie zawsze się domyślają, jak naprawdę się czuje w codziennych sytuacjach – gdy zatapia się w marzeniach, gdy musi ustępować Hance, gdy nie wie, co odpowiedzieć na zaczepki kolegi, gdy pan od WF-u nie zauważa jego sportowych sukcesów, a gniewa się za przepychanki przy grze w dwa ognie, gdy pani od matematyki obniża ocenę za zeszyt pobazgrany przez siostrę, nie doceniając rozwiązanych zadań, gdy wychowawczyni nie pozwala pomalować klasowej dekoracji na fioletowo, gdy nie udaje mu się przypilnować psa, który rozkopuje grządki… Szymek nie chce, żeby dorośli go krytykowali, karcili i zawstydzali tylko dlatego, że są dorośli, a on jest chłopcem, który ma swoje pragnienia, pomysły i obawy i nie zawsze wie, jak o nich powiedzieć.
  -  Przejmująca to książka. Pokazuje mnóstwo prostych sytuacji, które wystawiają na szwank dziecięcą wrażliwość. Fragmenty dzieł Korczaka dobrane są bardzo dobrze - celne słowa Starego Doktora, mówiącego głosem dzieci, mocno zapadają w pamięć. Ta opowieść to cenna pozycja w kończącym się Roku Korczakowskim. Dla dzieci, żeby im powiedzieć "masz prawo" i dla dorosłych, żeby powiedzieć "masz obowiązek". Masz obowiązek zamienić złą zwyczajność w dobrą. (Alicja Szyguła, Ryms.pl)
- Ten dwugłos - Stary Doktor i narrator „Zwyczajnego dnia” - uświadamia, że szacunek dla dziecka i jego zrozumienie nie stały się bynajmniej normą. Od Korczaka ciągle się zatem trzeba uczyć. Katarzyna Zimmerer niezwykle wnikliwie pokazuje osamotnienie małego człowieka w świecie dorosłych i pychę tych ostatnich, wyrastającą z ich przewagi fizycznej nad małoletnimi czy nabytej z latami mądrości życiowej.(Małgorzata Kąkiel, Nowe Książki)
- Katarzyna Zimmerer „przełożyła" fragmenty pism Korczaka na literacką fabułę - we współczesnych realiach i prostym językiem dzisiejszego ośmiolatka opowiedziała o uczuciach dziecka.(Joanna Olech, Tygodnik Powszechny)" 
( źródło : www.ksiazka.net.pl)
Dobranoc.

12 komentarzy:

  1. Oj jak u Was cudnie!!!! Pierwszy raz widzę takie rozwiązanie. Przepięknie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaka ta tapeta cudna. :-)
    Ja nie mogę się doczekać wiosny, zmęczyła mnie zima i choroby maluchów. Tylr mam zaplanowanych wycieczek po okolicy i dalej, a ten mróz i śnieg nas wiecznie uziemiają...
    Ta książka Zimerer może być ciekawa. Bo ja lubię bardzo Korczaka z jednym wyjątkiem - nie cierpię jego książek dla dzieci. Na czele z "Królem Maciusiem Pierwszym".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka jest naprawdę warta przeczytania. Taka łatwa i przyjemna ale z ukrytym dnem. A wiesz, że ja też nie przepadam za Królem Maciusiem Pierwszym? Pamiętam, że czytałam z niechęcią bo była obowiązkowa. I chyba właśnie dlatego. A ciekawe jakie bym miała odczucia teraz?

      Usuń
  3. Ja też czekam na wiosnę i odliczam tygodnie, dni...

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam twoje "świadome bycie mamą" - twoje przemyślenia - czasem są mi tak bliskie -choć nie zawsze potrafię ubrać tow słowa...Pipi zawsze uwielbiałam...jak narazie książka bedzie musiałą jeszcze poczekać :))) Ale i na nia przyjdzie czas...mam nadzieję :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że przyjdzie. Kto powiedział, że Pippi jest tylko dla dziewczyn? Przecież to najsilniejsza dziewczynka na świecie. I chłopakom zaimponuje :)

      Usuń
  5. Po książkę chętnie sięgnę... Ale wypatrzyłam w tym CUDNYM pokoju Pinokio! Fantastyczny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pinokio przywieziony rok temu z Rzymu. Ach to już rok prawie minął jak się wyrwałam sama :)

      Usuń
  6. Wspaniała półeczka z książkami! Cudownie widzieć na dziecięcej półeczce książkę niewesołą, a wspaniałą: "Mio, mój Mio" Lindgren. No i Zimmerer. A łąka pod spodem - przepiękna! No i kapitalny pomysł ustawiania książek frontem! Stają się bardziej "własne" :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jaka piękna półka z książkami! nie mówiąc o tej tapecie...

    OdpowiedzUsuń
  8. Co to za piękna tapeta/naklejka na ścianie pod półką z książkami? Może było o tym gdzieś na blogu, ale całego nie przejrzałam ;-)
    Z książek A.L. nie polecam jeszcze "Bracia Lwie Serce". Tak samo jak "Mio, mój Mio" zdecydowanie dla starszych dzieci. Taka bardziej terapeutyczna, oswajanie śmierci brata :-( Pozostałe czytamy i uwielbiamy :-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...