środa, 29 maja 2013

Czuję się czasem kosmitką/kosmitą dlatego, że...

I w tym miejscu czas na burzę mózgów. Przypomnijcie sobie te chwile kiedy ktoś na was krzywo popatrzył, zdziwił się waszym wyborem lub oburzył zachowaniem waszego dziecka. Piszcie też o tych pozytywnych momentach, kiedy ktoś przyznał wam rację lub był pod wrażeniem was samych i waszych dzieci. Piszcie co dla was oznacza bycie mamą/ tatą z kosmosu. Zostawiam Wam pole do popisu a wątek umieszczę po prawej stronie by każdy mógł do niego zajrzeć kiedy tylko chce.

8 komentarzy:

  1. ...... daję moim dzieciom dużo swobody, nie chodzę za nimi krok w krok i mam do nich zaufanie. Pozwalam iść kilka kroków przede mną i nie krzyczę : Uważaj ulica! na każdym końcu chodnika. ...pozwalam moim dzieciom jeść słodycze tylko dwa razy w tygodniu czym wprawiam w osłupienie wciąż wiele osób.

    OdpowiedzUsuń
  2. ... posługuję się innym językiem kiedy rozmawiam z moimi dziećmi, mówię co mi się podoba, co lubię i kiedy czuję się zła lub jest mi przykro. Nie oceniam moich dzieci i ich zachowań w kategorii dobre i złe.

    OdpowiedzUsuń
  3. ...pozwalam moim dzieciom biegać w domu na golasa :) Uwielbiają gdy nic im nie przeszkadza i nie krępuje. Starsza córka ubiera się nawet godzinę by posiedzieć sobie w chłodnej pościeli bez ubranka a młodsza, uwolniona z dolnej części garderoby pięknie korzysta sama z nocnika, tańczy i skacze z radości. W ogródkowym basenie córki również nie uznają żadnych strojów ale gdy ktoś nas odwiedza od razu uzupełniam garderobę. Oczywiście widok małego dziecka bez pieluchy wywołuje zgorszenie, niesmak lub wzbudzenie poczucia wstydu przez osoby odwiedzające nas niespodziewanie ale przecież jesteśmy we własnym domu a gdzie dzieci mają czuć się bezpiecznie i swobodnie jak nie tutaj?

    OdpowiedzUsuń
  4. A właśnie dziś poczułam się kosmitką. Tyle, że mieszkam w Holandii i trochę inne rzeczy są tu kosmiczne... Ale, ale.. Jagoda od tygodnia zaczęła okropnie płakać przy rozstaniu w przedszkolu, od kilku dni jak już oczy rano otworzy, woła, że ona dziś nigdzie nie idzie, że nie chce, że zostaniemy w domu, przedszkole-Nie! Dziwne, bo od jakiegoś 1,5 roku takiego problemu nie było. Był problem, żeby z mamą się zdążyć pożegnać i by nóg nie poplątać lecąc do przyjaciół! No i tak chodzę z tym moim płaczkiem, wbijającym paznokcie w moje plecy i próbuje dowiedzieć się już któryś dzień- dlaczego, co się stało? Pytam ją, pytam panie? Nic, wszystko ok. Dziecko płacze, histeryzuje. Pewnie wyczuwa, że mama sama (tata na 3-tyg wyjeździe, nie pierwszyzna!), próbuje mnie urobić.. Szczera rada jednej z cioć- trzeba to olać, zignorować, zostawić. Powinnam przychodzić i wychodzić jak najszybciej, a nie tulić dzieciaka...ech, nawet opisywać mi się nie chce, jaki to jest kosmos. Tu nikt się z dziećmi nie cacka. Płacze, trudno, przestanie. Odzwyczai się. Pewnie, pewnie za parę dni jej minie, bo wiem że lubi to miejsce bardzo. ALe mimo wszystko chce być z nią blisko gdy coś ją trapi, chce pomóc i zrozumieć.. Bo mamą jestem, to jak mam to zignorować? I to jest dla mnie kosmos, kosmos z innego kraju..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przerobiłam taką sytuację również w pierwszym roku w przedszkolu z Zosią. Niestety Panie też mi dawały rady by szybko uciekać i nie rozczulać się :/ raz kiedy Pani wzięła płaczącą Zochę na ręce i uciekła z nią, myślałam, że serce mi pęknie!!

      Usuń
  5. ... moja córka mimo tego, że ma już prawie 4 lata nie wie co to McDonald (jak to możliwe??!!), bo czytam skład produktów spożywczych, a już szczególnie jeśli są one dla moich córek!
    A i jeszcze jestem kosmitką, bo zakazałam rodzinie kupować kinder jajka (moja córka i tak nie lubi tej czekolady, a cena jajka jest nieadekwatna do zawartości. Poprosiłam, by w zamian kupowali gorzkie i mleczne czekolady.

    OdpowiedzUsuń
  6. ... karmię jeszcze synka piersią, a ma już 20 miesięcy (choć niektórzy mówią, że to obrzydliwe i niepotrzebne, bo duży). Ze słodyczy daję mu tylko ciemną czekoladę lub domowe ciasta (choć inni mówią, że po paru żelkach i batoniku nic mu nie będzie). Nie chcę wracać do pracy zawodowej, zanim Antoś nie skończy 3 lat i pójdzie do przedszkola (choć usłyszałam, że "siedzenie w domu" jest mało ambitne). Nie zabawiam synka przy jedzeniu i pozwalam mu jeść tyle, na ile ma ochotę (choć są tacy, którzy twierdzą, że je za mało). Pozwalam mu spać z rodzicami :) Mimo że słyszałam, że to z wygodnictwa i dlatego, że ja tego potrzebuję, mi sprawia to przyjemność. A czy DOBRY rodzić ma robić tylko to, co nieprzyjemne i niewygodne?

    OdpowiedzUsuń
  7. Moje dziecko ląduje bardzo często w naszym łóżku i śpi do rana. Tak, dobrze nam z tym,podobno dajemy sobie wejść na głowę( rodzina wie lepiej).
    Nie daję przetworzonych słodyczy,staramy się jeść w miarę zdrowo, czytamy etykiety by nie dać robić się w balona. Zdrowe żarcie, ech w tym temacie mam małego hopla;)
    Gdy pada deszcz peleryna i kalosze wystarczą, by nie uciekać szybko do domu,fajnie jest poskakać w kałużach.
    Mamy w domu dwa psy nasze dziecko je przytula, ukradkiem całusy rozdaje(ku przerażeniu innych)dogoterapia na całego.
    Pozwalam paluchami babrać w jedzeniu.
    Staram się by moje uwagi dotyczyły konkretnych zachowań dziecka, a nie w stylu ,, co za niedobra, zła dziewczynka z ciebie"itp.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...