Przyszły przedszkolak
Młodsza Siostra dostała się do tego samego przedszkola, do którego chodzi Starsza. To dobra wiadomość chociaż nie mogę przestać myśleć o TYM przedszkolu. Odkąd odbyłam rozmowę z Panią, która otwiera pierwszą we Wrocławiu szkołę Montessori wciąż zastanawiam się czy aby dobrze robimy? Skoro jest taka możliwość by iść nietypowym ( nauczanie metodą Montessori jest wciąż nietypowe) szlakiem to dlaczego nie chcemy z tego skorzystać? Wciąż biję się z myślami. Zadzwonię tam jutro chyba i zapytam o kwestie finansowe bo to jedynie może być przeszkodą. Myślę, myślę i myślę....
... a przyszły przedszkolak wydaję się być na to wydarzenie bardzo gotowy. Chętnie podejmuje ten temat i wciąż, każdego prawie dnia z wielką ekscytacją staje w drzwiach przedszkola by odebrać Siostrę.
Dłuuugie czekanie na przystanku autobusowym. Codziennie prawie pokonujemy 40 minutową trasę autobusem po Zosię a potem ( zależy od pogody) wracamy do domu lub zostajemy jeszcze w parku koło przedszkola i potem wracamy :) Na szczęście już za chwilę przesiądziemy się do wozu. Mam jednak lekkie obawy co do tego auta bo podczas prawie dwumiesięcznej naprawy ciągle coś się psuło. Już podobno jest wszystko ok ( podobno!)
Gdy kota nie ma myszy harcują... przeglądanie Skarbów Zochy.
Osobiście nie lubię zdjęć dzieci w kąpieli czy na golasa bo uważam, że naruszają ich intymność, ale to zdjęcie uwieczniło moment przełomowy. Nasze dziecię w końcu odbyło kąpiel na siedząco. Bo odkąd Hania odkryła w wieku 9-10 miesięcy, że może się podciągać i stać w wannie trzymając się brzegu już nigdy nie siadała w wodzie. Wszystkie kąpiele aż do niedawna odbywały się zawsze na stojąco. I tak się bawiły Zosia siedząc a Hania stojąc. Ile to już było poślizgów i wywrotek od tego stania!!! Aż jakiś czas temu, kiedy Hania została sama w wannie zapomniała się i usiadła, zaczęła się pluskać i pływać. Sama się zdziwiła, że to zrobiła. I teraz już czasem siada, choć nie zawsze.
Wiem taka głupota ale jednak dla nas to ważny dzień :)
Ja jednak jestem za tradycjonalnymi przedszkolami.
OdpowiedzUsuńNowoczesne metody owszem, czemu nie, ale okazjonalnie.
Ja chciałabym spróbować...
UsuńSłyszałam dużo dobrego o Montessori (znajomi mają tam dzieci), choć nie jest to edukacja idealna, w każdej szkole/przedszkolu pracują ludzie generujący problemy niezależnie od metod wychowawczych. Żałuję, że w mojej okolicy najbliższe takie przedszkole jest oddalone o kilkadziesiąt kilometrów. Może za dwa lata otworzy się coś bliżej?
OdpowiedzUsuńI 40 minut komunikacją publiczną? Chce Ci się stać w porannych korkach z samochodem? Nie lepiej pojechać rowerem? Dla dziecka przyjemniej i dla Ciebie ruch :)
Moje dziecko dopiero odkrywa stawanie w wannie, na szczęście nadal woli siedzieć i bawić się zabawkami :)
Rano mąż odwozi dzieci. Ja muszę odebrać i pewnie jestem wielką zwolenniczką rowerowych wycieczek ale...nie wyobrażam sobie siedzie na rowerze z dwójką dzieci i zakupami :P Także autobus chwilowo( nie tracimy czasu, uczymy się słówek angielskich) a zaraz auto (przynajmniej rowerki powrzucam do bagażnika :P)
Usuńa mi się link nie otwiera :(
OdpowiedzUsuńMi też :(
Usuńlink naprawiony. zapomnialam wczoraj sprawdzic czy wogole dziala.
UsuńKoniecznie musimy się wybrać na rowerową mini wycieczkę w Grabiszyńskim po przedszkolu :)
OdpowiedzUsuńIntrygująca metoda nauczania, najbardziej ujął mnie ściszony ton rozmów jakim posługują się wychowawcy i dzieci stosując Montessori. Myślę , że elementy tej metody można z dużym powodzeniem wprowadzać w domu - co wymaga oczywiście czasu. Chętnie przeczytam książkę na ten temat :)
Kasiu pewnie, że można. Jeśli temat cię interesuje poszukaj w necie blogów z zabawami dla dzieci i zajęciami w duchu Montessori. I książki też są.
UsuńTak, link nie działa.
OdpowiedzUsuńMontessori kosztuje fortunę w Warszawie. :-/
A poza tym adoptujcie mnie i pozwólcie zamieszkać w Waszej kuchni!
We Wroclawiu Montessori jeszcze nie jest tak popularne jak w Warszawie, wiec moze to mniejsza fortuna :) p.s mysle, ze namiot da sie rozbic w kuchni i mieszkac :P
UsuńMontessori jest fajne...ale drogie niestety :(
OdpowiedzUsuńKacper chodzi do przedszkola Montessori we Wrocławiu i sami rozważamy tą szkołę, ale te finanse ...
OdpowiedzUsuńSzkoła będzie blisko naszego starego domu. A do przedszkola na Czekoladową? Czy do Ziarenka?
UsuńTeż zupełnie nie rozumiem pokazywania golizny na facebookach czy na blogach. Ty ujęłaś to subtelnie, więc nie o takim pokazywaniu mówię. Dziecko to też istota, mająca swoją prywatność i intymność i nie rozumiem rodziców wstawiających nagie fotki dzieci do internetu
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym co napisałaś i zdaję sobie też sprawę z tego, że nawet ja naruszam ich prywatność pisząc o nich i umieszczając zdjęcia.
UsuńAsiu, Hania do przedszkola, czy to oznacza że Ty do pracy ?
OdpowiedzUsuńNiestety koniec laby :/
UsuńNa pewno jest bardzo przejęta pójściem do przedszkola i nie umie się doczekać:) U nas od września szkoła:)
OdpowiedzUsuńZapraszamy do nas emi-style.blogspot.com blog którego głównym tematem jest moda dziecięca:)zapraszam,co prawda dopiero zaczynamy ale mam nadzieje,że powoli jakoś się rozkręcimy:) Pozdrawiam:)
Wiem jak takie przełomy , zmiany zwyczajów ( nie rzadko uciążliwe dla nas,dla nich) cieszą jak diabli;)
OdpowiedzUsuńW połowie czerwca wybieram się do Czeskiego Cieszyna na dni otwarte w klubie malucha montessori. Byłam na kilku zajęciach już jak Mi miała jakieś pół roku i mniej więcej wiem czego się spodziewać ale chyba koszty nas przerosną. No i dojazd to niby do pół godziny maksymalnie ale jednak... W każdym razie albo Monte albo póki co dom. U Was fajnie, bo też szkoła Montessori.
OdpowiedzUsuńA przełom interesujący :)
Miałam to szczęście, ze duża część teorii Montessori była w programie moich studiów - przyznam, że gdybym miała możliwy dostęp do takiego przedszkola to bardzo możliwe że bym się na nie zdecydowała - choć racjonalnie rzecz ujmując - trzeba byłoby zaplanować c.d w postaci szkoły podst. również tą metodą...
OdpowiedzUsuńMoja córka od września będzie uczęszczać do przedszkola Montessorii, potem takowa szkoła podstawowa. Jestem zdecydowaną orędowniczką i wahanie dotyczyło tylko kwestii "które" (mamy trzy) a nie "czy" :-)
OdpowiedzUsuń