
Przyjaciółka zesłała foto wieści ze swojej podróży życia. Poleciała do Nowej Zelandii ot tak o...a w zasadzie w słusznej sprawie bo za miłością :). Poznali się w Amsterdamie, spędzili razem 4 dni i później nie mogli przestać o sobie myśleć. On wysłał zaproszenie, Ona szalona przyjęła. I poleciała na koniec świata. Chyba dalej się już polecieć nie da. Wróci pod koniec kwietnia to będą szczegóły. O jej przygodach sercowych w różnych zakątkach ziemi można by napisać niezły romans. Ciekawe jaki będzie finał tej miłości?
Zdjęcie trochę niewyraźne,robione jej mała cyfrówką ale tak się przy nim rozmarzyłam.
rzeczywiście fajne to zdjęcie, rzekłabym że dość wieloznaczne :) piękne
OdpowiedzUsuńNowa Zelandia to jedno z wielu moich marzeń. :-) Tylko czy te bilety muszą być tak kosmicznie drogie?
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńcoralie a co masz na myśli?
OdpowiedzUsuńdragonfly na bilety można jeszcze uzbierać powoli. Mnie przeraża bardziej długość podróży i samego lotu! 12h, przesiadka i 12h. Ta opcja była najtańsza.
Zbierać można, ale wolę chyba mimo wszystko do USA czy Kanady, też tam niezwwykle ładnie, leci się duuuużo krócej, a bilety normalnie kosztują.:-)
OdpowiedzUsuńsamotne drzewo stojące na plaży :) w dodatku na tak niesamowicie dziwnym podłożu. mi przypomina skałę :) takie samotne drzewo na "obcym" lądzie :P
OdpowiedzUsuń