Zosia dziś szalała cały dzień w ogrodzie z przerwą na mini drzemkę ( jakby się bała, że coś straci jak za długo pośpi! ) Miała nielada misję: dzielnie pomagała babci sadzić nasze pierwsze bratki w tym roku :) Była zachwycona jak babcia przyniosła zawiniątko z kwiatkami. I powiedzcie mi skąd 15 miesięczne dziecko wie, że kwiatków się nie niszczy, nie gniecie, nie zrywa, że są delikatne, pięknie pachną i poprostu się je wącha? Jakieś czary :) p.s zapomniałam, że dziś Prima Aprilis.
Ostatnie zdjęcie "mię" rozwaliło...:D Cudne!
OdpowiedzUsuńto prawda jest bombowe, ale powiem Ci że nie wszystkie są tak delikatne. mam na myśli dzieci :) moje nie są takie delikatne ;)
OdpowiedzUsuńmoże jej też ta delikatność minie z wiekiem...albo z przyjściem rodzeństwa na świat :)
OdpowiedzUsuńUrocze są takie Niunieczki - odkrywające dopiero świat... Wszystko je cieszy, wszystko zachwyca... Tak, ostatnie zdjęcie rozbrajające :-)
OdpowiedzUsuń