czwartek, 21 stycznia 2010
Laurki, całuski, cukierki.
Dzień Babci ma w sobie mnóstwo pozytywów. Pisząc to nie myślę o radości i wzruszeniu na twarzy babci jakie wywołuje przedstawienie w przedszkolu z wnuczkiem w roli głównej, nie myśle też o laurkach, pysznych ciastach pieczonych przez babcie i cukierkach. Myśle o tym ile dzieci z siebie dają, jak się ekscytują, przeżywają, mają dla kogo wystąpić, dla kogo wyrecytować wiersz, dla kogo namalować motylka i serce. Myślę też o tych dużych dzieciach, dla których babcia jest ciągle żywa już tylko w pamięci. Jak co roku tego dnia przywołują ciepłe wspomnienia i wracają myślami na babcine podwórka. Myśle o tym jak znów na chwilę stają się wnuczętami. I takie właśnie wspomnienia dziś sama przywołałam. Robiłam laurki, śpiewałam piosenki, owszem było to miłe. Jednak ważniejsze było to, że przypomniałam sobie jak biegałam po podwórku, jak zdzierałam spodnie w kolanach, potykając się o kamienie, jak codziennie jadłam świeże bułki z wędliną i pomidorem, jak strasznie uwielbiałam tam być, w babcinym świecie. A gdy Tato mnie zabierał słyszałam : " Idź, idź moje białe cyganiątko". Takimi słowami babcia zawsze mnie żegnała idealnie oddając sytuację mojego wczesnego dzieciństwa. Dziękuję jej w myślach za to, że mam takie wspomnienia.
Chcę by moja córka miała kiedyś takie wspomnienia. Choć dziś ma dopiero 1 rok, 12 dni i nic jeszcze z tego nie rozumie dlaczego mama z tatą wysmarowali jej stopy na czerwono a rączki na niebiesko, kazali je odbijać na kartce, do rączki włożyli kredkę i kazali rysować kreski. To jestem pewna, że gdy to zrozumie będzie szczęśliwa. Będzie co rok gromadzić wspomnienia by kiedyś przywoływać je tak jak ja dziś.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz