Ups I did it again... wychodzi na to, że nie wyobrażam sobie dnia bez deseru. A już napewno nie wyobrażam sobie bez niego niedzieli. Mąż już od rana na ucho szeptał : "coś słodkiego, coś słodkiego" i tak bez końca...a ja czekałam ąż nad moją głową zabłyśnie chmurka z napisem EUREKA! I jasne, że zabłysnęła ale żadnym nowym przepisem (a szkoda, przydałby się jakiś przełom). Jedyne co wymyśliłam to do Dorotuś zaglądnąc hihi i poszukać jak z minimalnej ilości produktów znalezionej w naszej lodówce zrobić coś pysznego. I udało się. Ser się znalazł, mąka zawsze jest odkąd ogarneła mnie mania pieczenia chleba, resztę składników też z szuflad wygrzebałam. Oto efekt :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz